Wpis z mikrobloga

jestem świeżo po #film #springbreakers, który jutro wchodzi do polskich kin.

idąc na film, nastawiałem się, że nie będzie dotyczył samego melanżu. tutaj miałem rację, bo do lejącego się alkoholu, masy skrętów i wciągania koksu z opalonych cycków na plaży, dostajemy po jakimś czasie historię gangterskiej parodii, którą zapoczątkowuje Franco. ta na początku wydawała mi się ciekawa, ale z czasem mogłem się z niej tylko śmiać. jeżeli ktoś się wybiera na film, to radzę do niego podejść metodą "taki głupi, że aż śmieszny", to może go uratować. ja przygotowałem się na dramat, który jest inteligentniejszy; zresztą przygotowały mnie do tego w kółko powtarzane te same kwestie i bullet time w bezsensownych miejscach, obydwa zaczęły szybko irytować. a ostatnia scena to już apogeum hipsterstwa %-) w całym filmie spodobała mi się scena z Britney, ale nie mogę jej znaleźć na yt :(

2/10 za Britney; poszedłem na film za darmo, drugi raz bym nie poszedł.
  • 2