Aktywne Wpisy
oldsox +3
Witam
Powoli zbliza sie czas pozgenac sie ze swoim 23 letnim seatem leonem. Szukam wiec samochodu. Moze ktos cos doradzi by nie siedze w temacie motoryzacji. Kwota to do 100 tysi
Sytuacja:
Roczny przebieg 5 000 km( praca zdalna )
Rodzina 4 osoby
Wymagania:
Bezwaryjny albo chociaz prosty w obsludze naprawie
Na długie lata bo dla mnie to tylko konieczny wydatek
Nie suv( na samo miasto bez sensu)
Benzyna ( j.w)
Troche
Powoli zbliza sie czas pozgenac sie ze swoim 23 letnim seatem leonem. Szukam wiec samochodu. Moze ktos cos doradzi by nie siedze w temacie motoryzacji. Kwota to do 100 tysi
Sytuacja:
Roczny przebieg 5 000 km( praca zdalna )
Rodzina 4 osoby
Wymagania:
Bezwaryjny albo chociaz prosty w obsludze naprawie
Na długie lata bo dla mnie to tylko konieczny wydatek
Nie suv( na samo miasto bez sensu)
Benzyna ( j.w)
Troche
Runaway28 +41
#przegryw wiem że to niepopularne na tagu jednak szkoda mi różowego paska na swój sposóbm mianowicie piszę o Lunie co odpadła już z eurowizji. Mimo tego że jest femoidem naczytałem się masę negatywnych komentarzy na temat jej wygladu. Nawet w jej wypadku byciem różową nie chroni jej przed ostracyzmem społecznym, nie licząć spermiarzy co by roochali co kolwiek co ma otwór między nogami. Ciekawe co to by było gdyby była chuopem...( ͡
Aktywne Znaleziska
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
11 rozdział
#piszzwykopem
Rozdział XI
Szli tak dalej i po paru dniach drogi znaleźli się w stolicy elfickiej. Ulice szerokie czyste
jedzą autobusy ! I tramwaje. Stoją elektryczne latarnie normalnie jak w XX w. Fakt naukowo i
technicznie przegonili ci elfowie resztę świata o 30 minut-świetlnych. Umyli się w miejskiej łaźni i
poszli pod pałac.
-Czego tu szukacie?- zapytały 2 herkulesy
-my? Zobaczyć się z królem- powiedział Maciek
-jesteście umówieni ?- zapytał szerszy
-w sumie to nie- powiedział wytrzeszcz
-ale mamy to- powiedział tryumfalnie Maciek wyciągając z kieszeni pergamin. Szeroki i Szerszy
przeczytali go i z niedowierzaniem i pobłażaniem wpuścili ich do środka. Bohaterowi podeszli do
biurka gdzie urzędowała pani Krystyna, jedna z sekretarek królewskich.
-Panowie w jakiej sprawie ?- zapytała - O, przepraszam panią nie za uwarzyłam pani- poprawiła
się.
-My w sprawie tego pergaminu- powiedział Ja-Sir dając jej kartkę. Ta podeszłą do rury w ścianie
-Królu król zajęty ?- spytała.
-Nie szczególne ,a co się dzieje?- wydobyło się z rury
-jacyś młodzieńcy mają do Ciebie sprawę ekscelencjo-
-wpuść ich , i tak nie mam co robić-.
Weszli po marmurowych schodach. Budynek od zewnątrz i od środka wyglądał na bogaty urząd
XX w. Doszli do sali tronowej tfu ! Znaczy do gabinetu króla. Jak oglądacie filmy to wyglądał on
jak gabinet prezydenta USA.
Weszli do środka , stanęli rzędem naprzeciwko biurka , ukłon w pas. -Witaj królu- zaczął Ja-Sir
-weźcie się nie wygłupiajcie, co się dzieje- powiedział elf. Maciek odgiął się podszedł do biurka i
pokazał pergamin.
-yhy... wygląda na autentyk.-Położył go na biurku- Dziś jesteście moimi gośćmi , jutro na obiedzie
jak co tydzień konferencja zapraszam-
-spoko wpadniemy- rzucił wytrzeszcz
-ciesze się tymczasem dobrą myślą było by pójście do mnichów , klasztor i katedra są na końcu
ulicy. -zegar z rogu pokoju uderzył 12 razy- w sumie to pójdziemy razem bo zaraz nabożeństwo się
zaczyna.-Król ubrał płaszcz i melonik w kolorze nocy. Zeszli schodami potem
na ulice i do katedry.
Nabożeństwo o dziwo było dośc podobne noramlenj mszy. Czyli ludzie stoją mają to w sumie w
głębokim poszanowawniu jak klęknąć to klękna ja usiąść to saidną. Jak owce, albo na stałe
zaprogramowany komputer. Jako szczegół można rzucić że z tego nabożeństwo to to że przed
ofiarą, złorzoną jak co tydzeiń z darów zeimi i modłów, na chórze męszczyźnni o łagodnym
miękkim głośie śpiewali laudatur ; laudatur! Przed tym śpiewem kapłani czytali ze zwojów
rzeczy tak nieprecyzyjne i zagmatwane że interpretacji tyle ile tych co nad tym myślą.
Potem kapłan pitolił co jak i czamu mamy robić i oczywiście puszcenie tacy. Brzmi znajomo?
No jak nie to masz problem.
Po powrocie ni z gruchy ni z pietruch Magda zaczeła
-Królu czemy nie macie pałacu,szat,itp?-reszta na nią krzywo spojrzał
-bo zobacz młoda damo kiedyś tak bylo ,ale niezadowolony lud zaczą rewolucje i naszczęscie
uwczesny władca zareagował na czas rozdając biedocie zbędne złoto z pałacu i napędając
stucznie gospodarkę by były miejsca pracy.Od tego czasu król się nie wychyla na codzeń
i widać go tylko na uroczystościach, jak przyjdą co ważniejsi z zagranicy i ,co jest nie przyjamne,
na polach bitew ale coraz żadziej bo mam w końcu paru generałów-
-yhy-zakminiła Magda.
-A właśnie- zaczoł wytrzeszcz
-tak-król
-gdze można się coś na temat tego pergaminu dowiedzeić?-
-u naszych uczonych, mieszkają w klasztorze przybibilotecznym-objaśnił król
-a gdzie on?-zapytał haker
-tam prosto, w lewo i prosto daljej zobzczycie-objaśnił wskazując ręką kierunek władca.
-dzięki-powiedział wytrzeszcz. Odporwadzili króla i posli pod bibloitekę.
Gmach to był ogromny wysoki na 7 pienter szeroki na 200m a zza głównej fasady wystawała klasztorna
wierza dając pojęcie o dość sporej długości budynku.Weszli po wysokich iszerokich schodah, staneli na przeciw
wiekich żelaznych drzwi. "Jak tu wejść?"przemyśleli bo nie zauwarzyli że w lewym skrzydle wrot są podwujne
dzwi noramlnych wymiarów. Naszczęście ktoś akurat wychodził i pozkazał im dzwi. Weszli i zobzczyli....
Zobzczyli wielką przestrzeń tak na 16 m w przód po 16 na boki i tyle samo w górę.Odległość podana jako przed
siebie jest tylko odległocią od nich do czegoś w stylu kas w hipermarkecie.Za tymi tak zwanymi kasami siedzeili
bibliotekarze świeccy i duchowi.Na prawo i lewo stoły w sam raz aby pogadać z kumplami oraz zrobic lekcje.
Za stołami siedzieli uczeni i politycy i inni. Większość rozmawała, a raczej kłuciła się o szczegóły i cieższe
sprawy, reszta coś pisała czy czytała. Gmach bibioteki był ośrodkiem życia naukowego w mieście.Naprawdę fajnie
wyglądali ci kłucący się wsród stosów karetek i ksiąg w tle białe od kredy tablice,witrarze,portrety i cytaty
wypisane na ścianach, łukach no wszędze. Ale nie jak graffiti "TU BYŁ JARO", lecz tak jak cytaty z Bibli na
średniowiecznych obrazach. Za kasami zrobionymi z cięmnego mocnego dębowego drewna.Było 7 pięter uginających
się od bibloterczek załadowanych książkami, mapami, zwojami.Tu można znaleźć wszystko poezje, proze i literaturę
naukową.Na ten widok wytrzeszcz rzucił
-O w pytę jeża! Ale baza danych-wszyscy się spojżeli na niego jak na idiotę.
-Co ty pitolisz ?- zapytal Czarek
-A nic, chyba se to ściągne-rzekł i podszeł do stołu wyją
laptopa i zaczoł ssać jak odkurzacz klocki lego.Reszta spojrzała na niego jakoś dziwnie i poszła w stronę tych tak zwanych kas.
W tym momęcie z skrzydła doświdczalno chemicznego wyskoczył jak poparzony jakis
akolita. Staną na rozecie rozejżał się ,
z haczył lapa ,podbiegł do wytrzeszcza.
-To na Ciebie czekały całe pokolenia!-prawie wykrzyczał akolita. wszyscy co to słyszeli się odwrócili
-Co?! Weź się pan ogarnij-zrioptował teoretyczny wybraniec.
-chodź to Ci wytłumacze o co chodzi-
-dobrze ale nie bez teamu-odwrócił się w kierunku swoich towarzyszy-chodźcie- zamkną lapa i włożył go do kieszeni.
-Co jest?- spytał Bartek
-Ja nie wiem gadaj z nim-Jakub wskazał na akolitę
-A, to twoi kumple? Chodźcie zaraz wytłumaczę-poszli na wschód. Potem przez niskie drzwi i po kręconych schodach szerokich na jednego człowieka
w wnękach paliły się niskie - do 2cali płomienie świec jako tako oświetlając schody.Po chwiki pokornego marszu schody rozlały się na przepiękny
korytarz. Na ścianch obrazy jakiś mnichów w układze | [] [] | [] [] | stały między obazami zbroje z mieczami opartymi o ziemie ale prosto jak nic, tak jak
by chciały poazać ze chronią tych obrazów jak największego skarbu na świecie. Na ścianach ,sufice i podłodze marmur piaskowy. Podłoga przyozdobiona
czerwonym jak maki dywanem a sufit dźwigał ciężar olbrzymiego żyrandola , który rozświetał pomieszczenie tysiącem malutkich siweczuszek.Na końcu korytarza
były podwójne dzwi , bogate i dębowe skrzydła wzmacniały poczucie dostojeństwa korytarza.
-niezłe- zauwarzył Maciuś i na podtwierdzenie tego cicho zagwizał.Akolita nie zareagował.
Weszli przez wspominiae debowe dzwi. Ich oczom ukazał się 2 pietrowy gabinet. Na tzw parterze nie bylo niczeog oprucz biurka , grzędy dla ptaka oraz małej biblioteczki
i globusa sferycznego. Za to na piętrze do którego prowadziły ładne schody z dwóch stron spuszczone jak wstęga trójkontno podobnego materjału.
Za biurkiem na którym stał telefon , zeszyt , kalędarz i kałamarze zasiadał starszy ale tęgi człowiek zasłaniajcy swoją wszech wiedzącą głową portert poprzednika.
Na piętrze stały inne biblioteczki i inne tego typu rzeczy. za nimi był witrarz wpuszcajcy świattło do pomieszczenia.
-Janie kto to?- zapytał się starszy męszceyzna w grnatowj szacie za biurkiem.
-Najprawdopodobniej to jest ta grupa o której mówili w przepowiedni-odpowiedził akkolita
-która?-
-no #1f-
-A ta...-
-O co chodzi? - zapytał Bartek
-Według przepowiedni na środku kontynentu jest góra , i ona tam faktem jest, na jej szczycie są podobno wrota do których
klucz na początu dziejów dostały wszystkie istoty żywe, po pewnym czasie ludzie,elfy,krasnoludy i hobbici stali się potęgami
i ich władcy:Karol,Sídhe ,Thorek i Harfootci stwierdzili, że wnętrze góry jest za potężne i klucz trzeba go rozbić a części ukryć.
Nasza część jest ukryta w krypcie królewskiej na okolicznym cmętarzu.-
-Rozumiem że mamy tam iśc ,a wiesz może gdzie jest reszta?- spytał Ja-Sir
-nie ,ale może będze coś w księgach czy może przy kluczu-
-ok-
-idzcie bo zajęty jestem -rzekł starzec i zatopił w jakiś kartkach co na stole leżały
-Dziękujemy-rzekła Magda i po chwili znaleźli się na ulcy.
-Przepraszam- Bartek zaczepił jakiegoś faceta
-spadaj- powtarzało się to aż w okolicach zajezdni trafili na robatnika który o dziwo miał przerwę
-przepraszam-
-tak?-
-Gdzie jest tu jakiś cmentarz ?-
-dziwne pytanie ale on jest ze 30 km w tamtym kierunku- i machną ręką na zachód
-aż tak daleko?-
-tak ale nie wiem czemu-
-ok... jest tam jakiś kurs autobusowy?-
-nie- w tym momęcie Maciek rzucił krytyka na przekonywanie
-A może nam porzyczysz tak na "chwilkę" autobus?-Zapytał kolega od kości
-ostatecznie to jo... chodzice za mną.- machną ręką
w wyniku tego rzutu drurzyna wyruszyła pięknym Czerwonym Autobusem.