Wpis z mikrobloga

Mircy, co się u mnie #!$%@?ło wczoraj w #pracbaza. Pracuje u mnie taka babka koło 40tki, blondynka, samotna, wredna z twarzy, ale uwielbia przyjmować komplementy na klatę. Na poczet historii nazwijmy ją Karyna nr 1. Jakiś czas temu została zatrudniona nowa dziewczyna. Całkiem miła, żonata, młoda, koło 30tki. Żeby było łatwiej nazwijmy ją Karyna nr 2, chociaż to będzie krzywdzące dla niej. W biurze gdzie obie przesiadują są jeszcze 4 inne kobietki. Lwią część mojej firmy stanowią faceci, więc każdy kto przychodził do biura to z reguły rzucał komplementy do Karyny nr 1. "Jaka ładna sukienka, jak ślicznie wyglądasz" itp. Wczoraj było ciepło, więc Karyna nr 2 założyła taką dosyć ładną, luźną sukienkę odsłaniającą kostki, ale to była taka normalna sukienka. No i sytuacja się odmieniła, bo każdy facet patrzył i komentował właśnie ją.

Karyna nr 1 po którymś komplemencie skierowanym do nr 2 wpadła w histerię. Poryczała się, zaczęła rzucać #!$%@? na facetów i na godzinę zniknęła w toalecie. Dziewczyny prosiły ją, żeby otworzyła, żeby wyszła, ale ona nie. Więc po kilkunastu minutach się poddały i wróciły do pracy. Ona nie wychodziła. W końcu wyszła, wzięła torebkę, samochód służbowy i bez słowa wyszła. Wróciła po 2 godzinach w dosyć krótkiej sukience odsłaniającej całe nogi i mocno uwidaczniającej tyłek + dosyć obcisła koszula. Chyba nawet założyła stanik push-up. Okazało się, że pojechała na zakupy. Nie ogarniam tych różowych.

#logikarozowychpaskow ##!$%@? #heheszki #rozowepaski
  • 45