Wpis z mikrobloga

  • 207
- Jeleśnia, zróbcie coś! Ja nie mam hamowania! - Danuta Gancarz, dyżurna 
ruchu w Jeleśni, usłyszała wołanie maszynisty pociągu numer 34527.
Spojrzała na zegar. Dokładnie 14.49. Po jednym torze jadą wprost na 
siebie dwa pociągi. Dzieli je jakieś 6 kilometrów. Wedle rozkładu 
powinny się minąć za 9 minut w Jeleśni, ale w tym jadącym z wyżej 
położonej Suchej Beskidzkiej wysiadły hamulce.
Dyżurna ruchu musi podjąć błyskawiczną decyzję. 33-letnia wysoka 
blondynka w głowie ma tylko jedną myśl: W moje ręce oddano życie ludzi w 
obu pociągach.

Godzina 13.00 W ten poniedziałek, 19 grudnia 2005 roku, od rana w małym 
budynku dyspozytorni ruchu w Jeleśni uruchamiano telewizję przemysłową. 
Dopiero teraz Danuta Gancarz ma chwilę oddechu. Wstawiła wodę na herbatę.
Za pięć dni święta, a tyle jeszcze do zrobienia - westchnęła.
Spojrzała przez okno. Stacyjka z jednym peronem opiera się zimnym 
podmuchom wiatru. Jest szaro i ponuro. Składowane nieopodal drewno z 
tartaku przykrył padający od kilku dni biały puch. Teraz mokry śnieg 
zasypuje tory i zardzewiałą tablicę z nazwą stacji.
Danuta od 4 lat pracuje tu jako starsza dyżurna ruchu. Na stacji Żywiec 
Sporysz oddalonej stąd 8 km tę samą funkcję wiele lat temu pełnił jej 
dziadek. To po nim odziedziczyła fascynację koleją. Do PKP przyszła tuż 
po szkole i choć wychowuje dwoje małych dzieci, a na 12-godzinne dyżury 
dojeżdża 25 km ze Stryszawy, nie zmieniłaby tej pracy na inną.

14.15 Czesław Gołuszka siedzi przy pulpicie w kabinie sterowniczej 
pociągu numer 34527 relacji Sucha Beskidzka-Żywiec. Za dwie minuty ruszy 
ze stacji Lachowice. Patrzy na peron. Kilka osób kuli się z zimna. 
Zawieja i zbliżający się zmierzch potęgują wrażenie szarości. 51-letni 
maszynista na kolei pracuje od 32 lat. Od dziecka marzył o takiej pracy. 
Do dziś pamięta szacunek, jakim w jego wsi obdarzano kolejarzy. Zawsze 
też chciał podróżować. Od kiedy pracuje w kolejnictwie, może zwiedzać 
Polskę za darmo.
Dzisiaj wypadła mu trasa niedaleka, 35 km, ale tu, w Beskidzie 
Żywieckim, niełatwa. Góry, lasy, ostre zakręty, drewniane kładki, 
niestrzeżone przejazdy kolejowe. A do tego tor, po którym wahadłowo 
jeżdżą pociągi nazywane fachowo „elektrycznymi zespołami trakcyjnymi”, 
jest stary.
Ta trasa była kiedyś częścią Kolei Transwersalnej przebiegającej z 
zachodu na wschód przez górskie obszary Karpat. Otwarto ją w 1884 roku. 
W ówczesnej monarchii Austro-Węgierskiej miała duże znaczenie militarne. 
Odkąd je straciła, remontuje się ją rzadko. Dlatego przekroczenie 40 
km/godz. grozi wypadnięciem z toru.
O 14.17 Lucyna Kubieniec, kierownik pociągu, staje na peronie i podnosi 
do góry krótkofalówkę.
- Pociąg numer 34527 gotów do odjazdu - melduje maszyniście i szybko 
wsiada do wagonu.

Gołuszka rusza z Lachowic. W przedziale tuż za jego kabiną siedzi 
Zbigniew Patkowski, kolejarz wracający ze służby do domu. Jest jednym z 
ponad 20 pasażerów tego składu.

14.30 Ryszard Budziak siada w fotelu maszynisty pociągu numer 43524 
relacji Żywiec-Sucha Beskidzka. Ten 36-latek większą część życia spędza 
w pociągach - od 18 lat pracuje w PKP, do pracy dojeżdża 50 km. Za 
kilkanaście minut, o 14.41 odjedzie ze stacji Żywiec Sporysz, aby o 
godzinie 14.58 w Jeleśni minąć się z jadącym z naprzeciwka pociągiem do 
Żywca. Wiezie ponad 35 pasażerów wracających z pracy do domów.
Teraz czeka na sygnał Macieja Polaka, kierownika swojego pociągu. W 
zamyśleniu patrzy na tory. Zimowa szaruga. Drewnianych podkładów prawie 
nie widać.

14.35 Do wsi Hucisko, gdzie wypada najwyższy punkt trasy (560 m n.p.m.), 
pociąg „27” Czesława Gołuszki pnie się pod górę. Dalej szyny prowadzą w 
dół. Przez lata maszyniści musieli robić tutaj próbę hamowania. Teraz 
nie ma ani tego obowiązku, ani prawdziwej stacji. Jest tylko peron, przy 
którym Gołuszka powinien przystanąć. Ma z tym problemy, hamulce bardzo 
słabo reagują. Ostatecznie jednak, zgodnie z planem, o 14.38 pociąg 
zatrzymuje się na pół minuty.
Jednak tuż za Huciskiem doświadczony maszynista robi próbę hamulców. 
Nic. Cholerne wkładki hamulcowe! - klnie w duchu. - Od kiedy wycofano 
stare żeliwne nie daje się normalnie jeździć! Mówi się i mówi, i nic z 
tego nie wynika.
Nowe wkładki fatalnie pracują zimą. Oblodzone tory, wilgoć i śnieg robią 
swoje. Kolejne pociągnięcia za rączkę hamulca nie dają rezultatu.
Pociąg, pędząc po starych torach, wydaje groźne odgłosy. Ptaki przy 
torowisku nerwowo zrywają się do lotu. Drzewa i słupy trakcyjne za 
szybami migają coraz szybciej.

14.48 Gołuszka pędzi ponad 60 km/godz. Przelatuje przez Pewel Małą, na 
której powinien był się zatrzymać. Staje się dla niego jasne, że problem 
jest bardzo poważny. Przerażony sięga po radiotelefon.
14.49 - Jeleśnia, zróbcie coś! Ja nie mam hamowania! Stawiajcie przelot! 
Nie mam hamowania! Ciągle nabieram prędkości! - w dyspozytorni w Jeleśni 
słychać głoś maszynisty.
Danuta Gancarz zamiera.
Zgodnie z regulaminem powinna skierować skład bez hamulców na „kozioł 
oporowy”, czyli boczny tor.
Wykolei się... Musi się wykoleić... tam są ludzie - myśli przelatują jej 
przez głowę. Patrzy na pulpit, na światełka oznaczające zwrotnice, 
zdalnie nastawiane przejazdy, na podświetlony plan swojej stacji, na 
której miały się minąć składy „24” i „27”.
W sekundę podejmuje decyzję - stawi przelot, o który prosi Gołuszka. 
Otworzy mu drogę. Sięga do przycisków, by przestawić zwrotnicę numer 8 i 
jednocześnie bierze do ręki słuchawkę radiotelefonu.

14.49 Lucyna Kubieniec bez słowa wybiega z przedziału służbowego pociągu 
Gołuszki. Ponad 20 lat pracy na kolei i olbrzymie doświadczenie dziś 
procentują. Nie traci głowy, lecz spokojnie prosi wszystkich, by poszli 
za nią.
Nikt nie wpada w panikę. Jakiś mężczyzna chwyta na ręce dziecko i jako 
pierwszy biegnie w głąb pociągu. Po chwili docierają tam pozostali 
podróżni. Kładą się na podłodze, trzymając kurczowo poręczy. Milczą.
Słychać tylko gwizd syreny dźwiękowej, stukot pędzącego pociągu i 
niewyraźne słowa czyjejś modlitwy.
Zbigniew Patkowski, mimo że jedzie prywatnie, bierze od Gołuszki klucze 
i biegnie do kabiny na drugim końcu pociągu. Łapie za czerwoną korbę 
hamulca ręcznego i z całej siły kręci do oporu. Bezskutecznie.
#kolej
  • 25
  • Odpowiedz
  • 110
@marc1027: 14.50 Dyżurna ruchu informuje o swojej decyzji Gołuszkę. Maszynista 
oddycha głębiej. Może jednak - przemknęło mu przez głowę. - Może się uda.

14:50 - Zatrzymaj natychmiast pociąg! - Ryszard Budziak słyszy w 
słuchawce głos Danuty Gancarz. - Jedzie na ciebie rozpędzony skład „27” 
bez hamulców! Biegnij do drugiej kabiny i uciekaj w stronę Żywca. 
Natychmiast! Czy mnie zrozumiałeś?
Budziak włącza nagłe hamowanie i krzyczy do Macieja Polaka:
- Bierz wszystkich
  • Odpowiedz
@vesterr: @marc1027: Tak, takie zdarzenie miało miejsce. Przyczyną były kompozytowe wstawki hamulcowe, które po nagrzaniu całkowicie traciły skuteczność hamowania (pozostawiały do tego warstwę śliskiej substancji na obręczach). Po tym wypadku zaprzestano ich stosowania (mimo, że wcześniej było bardzo dużo przypadków przejechania przystanków itp. właśnie przez wadliwe działanie wstawek). Wspomniany maszynista Budziak (chociaż wydaje mi się, że dla potrzeb artykułu jego nazwisko trochę zmieniono) wciąż pracuje jako maszynista w Przewozach Regionalnych
  • Odpowiedz
@marc1027: Kurczę w tej historii uderzający jest fakt zapaści polskich kolei. Na Dolnym Śląsku górskie trasy, które z powodzeniem mogłyby być wykorzystywane w celach turystycznych (i były za Niemca) są albo zamknięte, albo powoli zamykane. Infrastruktura, którą wystarczyło tylko utrzymać (nie trzeba było budować od nowa!), stoi zarośnięta i zdewastowana.
  • Odpowiedz
  • 2
@marc1027: zajebiste. Szczególnie dla mnie bo wychowałem się w tych rejonach i żyłem w każdej z tych mniejszych miejscowości. Mój dziadek był kolejarzem. Nigdy tej historii nie słyszałem, mrozi krew w żyłach.

Jako ciekawostke powiem, że linia kolejowa Sucha B. - Żywiec od wielu lat już nie istnieje.
  • Odpowiedz