Wpis z mikrobloga

#praca #pracbaza #zlodzieje

Dziś zwolniłem trzech pracowników. Pierwszy raz w życiu musiałem kogokolwiek zwolnić, ale patrząc na powody zwolnienia, to aż nie wierzę, że tyle czasu pracowałem z tymi ludźmi, niczego nie podejrzewając i uważając ich wręcz za bardzo dobrych pracowników.

Tl;dr okradali mnie doskonale współpracując: jeden wyłączał kamery, a później chowali i wynosili towar. Barman dodatkowo stawiał darmowe drinki.

Poniżej długi opis, bo chciałem opisać jak najdokładniej cały proceder i jak go odkryłem.

Wszystkich trzech zatrudniłem 11 miesięcy temu. Jeden pracował w barze, jeden w biurze, a ostatni na sklepie i w magazynie. Zupełnie przypadkowo odkryłem, że kradli, gdy dwa tygodnie temu, po raz pierwszy od kilku tygodni pojawiłem się w pracy w niedzielę wieczorem. Szedłem do biura przez magazyn i moją uwagę zwróciło pudło przy drzwiach wyjściowych, które nie powinno tam stać, bo wszystkie kartony powinny być przygotowane do odbioru przed godz. 15:00. Okazało się, że w kartonie są dwa wagony papierosów i dwie butelki wódki, takie specjalne do powieszenia w barze.

Nikomu nic o tym nie powiedziałem, karton zostawiłem, załatwiłem sprawy i poszedłem do domu. Następnego dnia oczywiście kartonu nie było. Sprawdziłem monitoring i kolejna niespodzianka: nagrania z kilku kamer zniknęły, a właściwie nigdy nie powstały, nagrywanie zostało wyłączone na pewien okres czasu. Nie wiedziałem zatem nadal, kto przygotował karton, ani kto go zabrał, ale wiedziałem, że przy nagraniach musiał majstrować jeden z nich, bo tylko on miał dostęp i umiejętności.

Postanowiłem zatem założyć kilka mniejszych kamer, które pożyczyłem od kolegi. Żeby je założyć musiałem dać wszystkim wolne pod pretekstem "awarii", tak, żeby nikt nie wiedział, a kamerki oczywiście ukryć.

Na efekty nie czekałem długo. W środę przyszła dostawa papierosów. Przyjmuje się ją w biurze, gdzie się liczy i odkłada do szafy. Robi to ten sam chłopak, który odpowiada za kamery. Sprawdził fakturę, wpisał do systemu, a podczas porządkowania, jeden z kartonów włożył do kosza na śmieci. Oczywiście zanim to zrobił wyłączył nagrywanie kilku kamer, by nie można było stwierdzić, w którym miejscu i przez kogo fajki zostały ukradzione (po odbiorze dostawy przychodzi kolejna osoba, żeby zabrać potrzebne fajki na sklep. Poza tym w tej samej szafie są woreczki z monetami, po które kasjerzy przychodzą gdy skończy im się reszta w kasie, więc ciężko stwierdzić kto mógł podebrać papierosy). Po skończonej pracy wymienił worek w koszu, stary zabrał ze sobą i wyrzucił do kontenera, gdzie nie ma kamer.

Wiedziałem już, że on kradnie, ale postanowiłem jeszcze poczekać, bo wiedziałem, że ciężko by mu było ukraść tę wódkę z baru, bo nie ma dostępu do alkoholu. Na szczęście kolega złodziej ułatwił mi zadanie, bo zamiast siedzieć nad kamerkami, mogłem sprawdzić w systemie kiedy było wyłączane nagrywanie kamer w sklepie i wówczas sprawdzać moje nagrania.

No i w piątek kolejnych dwóch panów wpadło. Jeden ukrył w worku na śmieci, schowanym za maszyną do lodu, butelkę wódki, a drugi dołożył tam 4 opakowania ostrzy do maszynek do golenia, każde kosztowało 10 funtów. Po pracy oczywiście barman zabrał worek wraz z innymi śmieciami do tego samego kontenera.

Dalsze obserwacje nie ujawniły więcej złodziei. W między czasie również, pod ich nieobecność, sprawdziliśmy ilość papierosów i alkoholu i porównaliśmy z ilościami w systemie i tylko tych produktów ukradli za ponad 1200 funtów. Sprawdziliśmy też od kiedy nagrywanie kamer było wyłączane i okazało się, że kradli od mniej więcej 2 miesięcy.

Żeby tego było mało, barman częstował kolegów darmowymi drinkami, co przy okazji udało się odnaleźć na kilku nagraniach z kamer (niby wszystko wyglądało ok na pierwszy rzut oka: podawał im drinka, oni dawali pieniądze, on nabijał na kasę i dawał im resztę. Jednak reszta wynosiła tyle samo, co on dostał, tylko w innych banknotach, a po chwili, przy okazji następnej transakcji, robił zwrot za ten produkt na kasie i wszystko się zgadzało w końcowym raporcie. Przejrzałem jego raporty przez ostatnie 3 tygodnie i zwrotów było na 150 funtów, zawsze w piątki. Opcja zwrotów na kasie w barze jest domyślnie wyłączona, więc jego kolega złodziej z biura musiał mu i w tym pomagać, bo ma dostęp do ustawień kas przez swój komputer w biurze).

Zadzwoniłem na policję, ale dowiedziałem się, że mogą ich ukarać tylko za to, na co dowody są na moich nagraniach, nie ma dowodów na to kto i ile ukradł wcześniej. Spoko, rozumiem, nie oczekiwałem wiele w zasadzie. Dla mnie najważniejsze jest, że się ich pozbędę i nie będę tracił więcej pieniędzy. Poza tym zostali zatrudnieni przez urząd pracy, więc i z nimi podzielę się doskonałymi referencjami.

Czuję się beznadziejnie. Traktowałem ich bardzo dobrze, zarabiali całkiem sporo, zawsze szedłem na rękę z godzinami, wakacjami, dostawali bonusy na święta i 30% zniżki na świąteczne zakupy u nas w sklepie. Nie raz przychodziłem sam za nich do pracy, jak coś się stało nagłego, albo któryś zachorował, czy puszczałem wcześniej do domu, jak nie było dużo roboty. Mogli zamieniać się zmianami jak chcieli. Jednemu z nich urodziło się dziecko, więc dostał wyprawkę za 100 funtów. Raz w miesiącu w barze była impreza dla wszystkich, na którą mogli przynieść własny alkohol i jedzenie jeśli chcieli, a przed Bożym Narodzeniem zabierałem wszystkich do restauracji na swój koszt. Mało tego, za miesiąc mieli dostać podwyżki, bo wszyscy co roku dostają podwyżkę, może niewielką, ale zawsze, na więcej nas stać nie było. I takiego kopa w dupę dostałem. Już nawet nie chodzi mi o wartość ukradzionych towarów, bo nie odczuliśmy tego jakoś specjalnie, ale o to, że jak jesteś dobry i się starasz, to zawsze znajdzie się jakiś #!$%@?, albo trzech, co zechcą ci pokazać, że nie opłaca się być dobrym.

Atmosfera w pracy teraz beznadziejna. Nie dość, że wszyscy w szoku, to jeszcze grafik rozwalony, bo ktoś musi teraz robić za nich robotę, dopóki nie zatrudnimy nowych. A jedna z dziewczyn powiedziała mi, że wszyscy myślą, że będziemy teraz ich maksymalnie kontrolować, a ciężko pracować, jak masz wrażenie, że ktoś cię obserwuje na każdym kroku. Powiedziałem jej, że tak się nie stanie, bo im ufam i wiem, że pracują dobrze, ale nie wiem, czy takie samo zaufanie będę miał do nowych.

Ech.
  • 36
@bazingaxl: wyprawka to tylko moja dobra wola. Nie słyszałem żeby ktokolwiek dawał tu pracownikom wyprawki w ogóle, a 100 funtów to nie to samo, co 50 zł w Polsce, nie wiem skąd takie przypuszczenie.

Jeśli chodzi o bar, to i tak wszyscy pracownicy się spotykali, z tym że musieli wydawać za każdym razem krocie w barach i siedzieć w przepychu. A tu mogą przynieść własny alkohol i jedzenie i mają cały
@iamacontrolfreak: Nigdy nie zrozumiem kradzieży. A to w dodatku sranie do swojego gniazda. Nie wyobrażam sobie robienie w #!$%@? pracodawcy w żaden sposób.

Trzymaj się cumplu, z czasem się sytuacja ustabilizuje. Bardzo dobrze zrobiłeś. Jeszcze wilczy bilet powinieneś im załatwić.
@iamacontrolfreak: chyba wiem jak się czujesz, choć okradano nie mnie, a firmę rodziców. Niewielki zakład, kilka osób, wszyscy się znali po imieniu i było naprawdę sympatycznie. Do tej pory zachodzę w głowę, jak to możliwe, że taki niby normalny człowiek, u rodziców laska w moim wieku, mogła kraść wieczorami, kiedy zostawała sama.

Jak mogła potem udawać, że nic się nie stalo, normalnie patrzeć nam wszystkim w oczy, żartować, pracować, a w
@iamacontrolfreak: To ze Cie okradali nie znaczy ze Cie nie szanuja, nie lubia. Po prostu czesc ludzi to pazerne pustaki.
Nie przejmuj sie, nie badz za dobry na przyszlosc i kontroluj pracownikow. To nie przyjaciele, ktorym mozna ufac. Niestety.
@Mirabelkowa: właśnie o to chodzi, że stary zespół to sami dobrzy kumple/przyjaciele. Widujemy się w swoich domach, imprezowalismy razem czy wyjezdzalismy razem na wakacje. Nikt nie był pazerny na kasę (do takiego stopnia, że jak na święta wszyscy dostali po zdrapce, to stwierdzili, że wszystkie wygrane pieniądze dzielą między sobą. Propozycja padła od osoby, która wygrała tysiaka, a mogła się w ogóle nie odzywać). Wszystkie remanenty wychodziły niemal na czysto, kwestia
@iamacontrolfreak: Dlatego nie rozumiem idei kumplowania sie z pracownikami. Praca to nie spotkanie towarzyskie. Rozumiem, ze czasem to jedyne okno na interakcje spoleczne jakie sie ma, ale mimo wszystko ja jako manager restauracji /pubu bylam wymagajaca, formalna suka. Nawet pomimo ze oprocz 12-16 h w pracy mialam jakies skrawki interakcji spolecznych.
Ale moj ojciec ma tak samo ufne i dobrotliwe podejscie jak Ty i tez go nie raz w #!$%@? zrobili.
@Mirabelkowa: tylko że mój biznes został stworzony w 95 % przez znajomych i jak do tej pory nasze stosunki w pracy sprawdzały się doskonale. Dopiero przyjście obcych wywalilo wszystko do góry nogami. Tylko, że to pierwszy przypadek od kilku lat, gdy dostałem po dupie, a przez te wszystkie lata kilkanaście osób pracowało w dobrych warunkach, w świetnej atmosferze, czując się częścią biznesu, przez co traktowali dobrze swoją pracę i siebie nawzajem.
@iamacontrolfreak: wielki szacun za to, że to Ty zatrudniasz Brytyjczyków/Irlanczyków, a nie odwrotnie ;)


Pracownik jak widzi, że szef za przeproszeniem #!$%@? to nie będzie Cie traktował z respektem, wiem coś o tym.
Jak będziesz się zachowywał jak szef i monitorował i oni o tym będą wiedzieć to się do tego przyzwyczają... Jakim prawem pracownik nie może Ci kazać, albo być zły za to, że Ty go monitorujesz? Ja tego nie