Wpis z mikrobloga

Mirki,

od kilku lat czytam wasze smęty na mirkoblogu i powoli zaczynam tracić wiarę w instytucję Kobiety (różowych pasków).
Wiecie, ciągły płacz jakie baby są paskudne, zostawiają, okradają, zdradzajo i w ogóle samo zło. A już największe zło jak się mieszka razem, to się nigdy nie kończy dobrze. Niechęć do męskich pasji, wymaganie by facet cały czas zabawiał różowego, bo sama jest nudna jak instrukcja obsługi tarki do warzyw itd. Czy naprawdę tak to wygląda?
Pytam, choć nie jestem tym, który przychodzi do was z zakamarków niedoświetlonej piwnicy z aromatem lekkiego przegrywu i niedowartościowania. Po prostu moje relacje dobijają maksymalnie do trzech miesięcy, dalej się nudzę, więc nigdy w sumie nie miałem okazji poznać żadnego różowego w akcji powyżej tego czasu.
A jak wiadomo za wiele się nie zobaczy ze złych rzeczy w takim okresie. No chyba, że jesteś #!$%@? królem festiwalu #!$%@?, który zbiera z połykiem całe szambo rózowego udając, że to efekt uboczny przyjaźni, samemu aspirując do nominacji na nową definicję przegrywu i #!$%@?. No ale nie.

No więc?
Bo coraz więcej tu gorzkich żali aka weltschmerz(różowepaski=True) i powoli, jak mówiłem, zaczynam wątpić i coraz mocniej przyglądać się kandydatkom ubiegających się o kredyt zaufania.
#rozowepaski #zwiazki #jakzyc
  • 15
  • Odpowiedz
@zimnyprysznicpl: Jeśli komuś się udaje w związku, to raczej nie będzie się tym chwalić (też dlatego, że Ci co nie mają dziewczyny, bądź mają pecha do nich by ich zagryźli przez monitor ;) ). Poza tym, happy endy są nudne i komu by się to chciało czytać? Smętne historie o złych różowych są po prostu lepszym materiałem na mirko i większa szansa na plusy ^^
  • Odpowiedz
@zimnyprysznicpl:
Myślę, że większość historii trzeba traktować z przymrużeniem oka, bo zwykle medal ma dwie strony, a my tu jesteśmy w stanie przeczytać tylko jednostronną relację. Według tego niebieskie paski zawsze są nieskazitelne, bez wad i brzydkich zagrywek, no i logika niebieskich pasków jest tak idealna, że aż nie ma na to słów.

Związki długie, udane, również te, których akcja toczy się we wspólnym mieszkaniu naprawdę istnieją. Nie są to
  • Odpowiedz
@zimnyprysznicpl: No niestety, dla większości różowych ich chłopak to taki błazen+bankomat. Jak już księżniczka zdecyduje się na faceta to on ma wokół niej latać i ją zabawiać, zabierać na imprezy, wakacje i oczywiście za to wszystko płacić.
  • Odpowiedz
@zimnyprysznicpl: udane #zwiazki istnieją. Mój jest udany (18 lat po ślubie). Wymaga to wysiłku obu stron i nie jest permanentnym romansem. Związek trzeba budować i dbać o niego. Taka relacja ma swoją dynamikę, ale to pewnie wszyscy czytali. Tylko trzeba trafić na odpowiednią partnerkę/partnera. Czego wszystkim piwnicznym mirkom życzę.
  • Odpowiedz
@Dasuf: No też mi się wydaje, że częściowo o to chodzi. Na takiej samej zasadzie wiadomości w faktach czy innych są negatywne, a nie pozytywne. I właśnie dlatego poniekąd to napisałem, by zobaczyć, że nie jest tak źle. Moi znajomi nie są przykładem udanych związków niestety.
  • Odpowiedz
@zimnyprysznicpl: W moim przypadku to 6 wspólnych lat w jednym mieszkaniu . To jest oczywiście codzienność, przez którą trzeba brnąć, dzielenie obowiązków, ale i mnóstwo, mnóstwo drobnych, przyjemnych chwil, dzięki którym ta codzienność smakuje o niebo lepiej.

@Winters: Raczej nie chodziło mi o bierne czekanie. Wiadomo, że jeśli nic się nie będzie robić w kierunku znalezienia partnera, to cuda się nie zdarzają.
  • Odpowiedz
@Wredna_pomarancza: A jak ustosunkujesz się do mojej obserwacji:
Związki, w którym ludzie mieszkają razem mieszkają razem są przeciwieństwem standardowej relacji. W standardowej relacji umawiasz się z drugą osobą na spędzanie czasu, a mieszkając razem umawiasz się na niespędzanie go razem (bo oczywiste jest, że jak piątkowy wieczór to razem, że sobota też razem itd..).
Po prostu wydaje mi się, że to czyni z ludzi niewolników wobec siebie, że ten czas
  • Odpowiedz
@zimnyprysznicpl: Uwierz mi, że jeśli człowiek jest zapracowany, a ja pracuję też w weekendy, posiadanie chwilki tylko dla siebie jest celebrowane! Szczerze mówiąc jakoś nie widzę w tym spędzaniu czasu problemu.
I nikt nie mówił, że nie trzeba się starać. Też chodzimy na randki, spotykamy się poza domem. Czasem człowiek tęskni już po całym dniu w pracy, więc bardzo przyjemnie się wraca do domu, gdzie można zjeść wspólnie kolację, poprzytulać
  • Odpowiedz