Wpis z mikrobloga

Od czasu do czasu trzeba wyjść z piwnicy. Ja robię to codziennie, a to jest mój pierwszy wpis z #diskofront

Wczoraj bardzo niefortunnie się złożyło, że miałem odrobinę za dużo melanżowych obowiązków. Trudno, takie życie. Na gazie to można wszystko i można być wszędzie.

Wszedłem do znanego mi baru, nie musząc się silić z zamówieniem. Usłyszałem:
- A ja się #!$%@? zastanawiałem, którego mebla mi brakowało.
- Też się cieszę że Cię widzę - odpowiedziałem.
Wieczór się zaczął od czterech szybkich luf i piątej dla smaku. Wybrałem owocowe smaki, bo ostatnio czysta wchodzi mi tak jak alkoholik do klubu AA. Czyli wcale.
Rekreacyjnie pokręciłem szyją, czy przypadkiem nie ma zacnego #rozowypasek w pobliżu, ale wiedziałem, że to nie jest moje miejsce. Więc nie ma, co do stawu wchodzić.

Szybka witka i już #!$%@? Poniatowskim z buta. Wyciągam telefon:
- Cześć. Co masz na sobie?
- Jestem ubrana na czarno-biało. Poznasz mnie po białych butach - słyszę w słuchawce.
- To moja stylówa. Policzymy się na miejscu. Klasyczna przekopka z ubliżaniem. Szykuj się.
- Będę za 20min.- rozłączyła się.
Więc miałem mnóstwo czasu, a już byłem w połowie drogi. Zerkam w dół, ludzi w #!$%@?. Nigdy nie rozumialem fenomenu PKP Powiśle. Choć pamiętam, Jager z cydrem morelowym zdrowo mnie poskładał. Aż wylądowałem w limuzynie z panieńskiego wieczoru. Ale nie o tym tutaj.

Już czuję piach w butach i #!$%@?ę pod nosem, że nie sprzątają lewej strony Wisły. Browar instant na trzy cztery, arcyzimny i przemieszczam się dalej. Po drodzę spotykam dziewczynę, która próbuje wejść do plastikowego kibla razem z rowerem. Taka to miłość do martwych rzeczy. Idę dalej, nie rozliczam.

Pod mostem zgarnia mnie taryfa ze znajomym towarzystwem w środku. Kierowca nieśmiale puszcza muzykę, co spotyka się z naszą dezaprobatą. Jak ma stukać w aucie, to #!$%@? głośno. Przejmuję stery przy pokrętle od radia.

Desant przy budzie z wódą. Ambasadorska Wyborowa i Sprite. Na modłe Bukowskiego, wiem że wieczór będzie dobry.

W mieszkaniu pies biega między kielichami, w kuchni syf i #!$%@?, kilkanaście #rozowypasek i #niebieskipasek. Muzyka cicho gra. Myślę, że to kwestia ilości krwi w alkoholu. Polewam do kufla, na dwanaście sekund. Nie ma co się oszczędzać. 23:00 wjeżdża celebryta susząc okropnie na wejściu, każdy się podnieca, ja spijam resztki wódki i zastanawiam się gdzie położyłem flaszkę.

Impreza się przenosi 7 pięter wyżej. Ten sam pion. Ci sami ludzie. Wjeżdża policja poraz trzeci. Tak to jest, jedna impreza, dwa mieszkania, trzy patrole. Za każdym razem inne.

Celebryta pyta, czy nie chcą wykonać telefonu do przyjaciela.

Nie ma puenty. Puenta przychodzi na sam koniec. A dzisiaj jest sobota, podlewam się dalej, czekam na rozwój wydarzeń. Wasze zdrowie.

#wyznaniezdupy #truestory #discofront
  • 2