Wpis z mikrobloga

Zaczynam swój #nofapchallenge już trzeci w tym roku. Pierwszy zacząłem 2 stycznia i o dziwo wytrzymałem aż 78 dni, czym sam się zszokowałem, bo już wcześniej próbowałem tego nie robić i wytrzymywałem maks tydzień. Po dniu przerwy następnie wytrzymałem 23 dni, a później wszystko poszło się - nomen omen - walić. Tamten challenge nic we mnie nie zmienił, zupełnie nic mi nie dał. Ludzie tutaj się okłamują, że jak nie będę bić niemca, to staną się fajniejszymi ludźmi i zmienia ich wiara i podejście do tego. Mnie nie zmieniło, jestem przypadkiem nieuleczalnej stuleji. Po co więc to robię? Jeszcze niedawno powiedziałbym, że z pobudek religijnych, ale moja wiara ostatnimi czasy mocno osłabła, nie wiem, czy Bóg istnieje, ale jak istnieje to nie sądzę, by tę wiarę wyobrażał w taki sposób, jaki panuje na ziemi. No bo co - mąż bije żonę, prawie tłucze ją na śmierć, ta ucieka, poznaje fajnego, samotnego faceta, ale nie może się z nim związać, bo to grzech? Nielogiczne. Więc po co to robię? Może dlatego, że bicie niemca jest żałosne, może dla wzmocnienia mojego #!$%@? charakteru. A może po to, by za kilkadziesiąt dni to przerwać fajnym walonkiem. Pewnie dlatego, że jestem dziwny. Start.
  • 5
@pshemson: Ja pornosy rzadko oglądam, przy wcześniejszych challengach nie oglądałem, jakoś mnie do tego tak nie ciągnie, bo większość ujęć w tych filmach jest do dupy.