Wpis z mikrobloga

@wytrzzeszcz: O Jeżu...To temat na jakąś rozprawkę, a nie luźne pitu pitu na mirko. Słowo się rzekło- #mirkoseriousbusiness. W latach 20-50 nie było praktycznie leków psychiatrycznych (sole litu, bromu). Glównie leczono izolacją. Nie jest do końca tak jak to pokazują w mediach, z tego co czytałem to mieliśmy naprawde niezgorszy i humanitarny (jak na tamte czasy) poziom psychiatrii. Np przyjezdzali z Austrii i nie mogli się nadziwić że u nas
  • Odpowiedz
@wytrzzeszcz: Dzisiaj w ogóle mamy leki i nie poruszamy się tak bardzo po omacku. Wiemy znacznie wiecej o mechanizmach chorób. Niestety psychiatria jest bardzo młodą dziedziną medycyny i jeszcze sporo nauki przed nami. Biedne są te elektrowstrzasy - ludzie kompletnie nie wiedzą ani jak wyglądają, ani na co się je stosuje, a już tym bardziej nie orientują się ilu osobom uratowały życie.
  • Odpowiedz
@wytrzzeszcz: Wręcz przeciwnie, one nic nie zapisują tylko resetują. W sytuacji gdy jest zaburzona równowaga między neurotransmiterami i nie da się tego farmakologicznie ustabilizować stosuje się EW. Jest to kontrolowany napad padaczkowy po którym przywrócona zostaje równowaga w biochemii mózgu.
  • Odpowiedz
@wytrzzeszcz: Kiedyś robiono to "na żywca". Bez znieczulenia i bez skoliny zwiotczającej mięśnie. Wiązało się to z ryzykiem złamań kompresyjnych kręgosłupa itd. Obecnie nie widać nawet kiedy występuje napad. Zdrowemu człowiekowi nie szkodzi jakoś specjalnie - tak jak jednorazowy napad padaczki. Przy wielokrotnym stosowaniu można jednak uszkodzić komuś pamięć.
  • Odpowiedz