Wpis z mikrobloga

Zebrało mi się na #feels że aż mam łzy w oczach :( Swojego #rozowypasek poznałem 10 lat temu - miałem 21 lat, ona 19. Ja z bogatej rodziny, ona z kompletnej biedy, trochę patologii, matka pijaczka, ojciec bezrobotny i tylko od czasu do czasu imał się różnych prac. Studiowałem, ona nie, bo nie było jej na to stać. Ale poznałem jej wspaniały charakter, z czasem oddanie i wierność, o której myślałem, że w takim wymiarze już nie istnieje. Zabierałem ją bardzo często na swój koszt na różne wycieczki, także zagraniczne, pokazałem wiele miejsc, kupiłem laptopa i internet, żeby miała lepszy dostęp do informacji, poszła na studia i skończyła je. Nie była jakiejś wybitnej urody, bo dbała o siebie tylko na tyle na ile ją było stać. Nie jadła przed naszym spotkaniem owoców czy witamin, więc skórę miała raczej szarą. Ale była dla mnie zawsze najpiękniejsza. Kochałem ją i nie szczędziłem ani grosza, w pewnym sensie, choć to pewnie zabrzmi bardzo egoistycznie, miała dzięki mnie wszystko. Mówiła, że jest szczęśliwa, poznała przy mnie co to miłość, poznała co to s--s, była uśmiechnięta. Kiedy jej się po 4 latach znajomości oświadczyłem, jeszcze przez jakiś czas wieczorami płakała nie mogąc się nadziwić, że los się do niej tak uśmiechnął, że mając te 19 lat i chodząc na okrągło w tych samych ciuchach myślała, że będzie kompletnym nikim i z tego wszystkiego też się rozpije, będzie miała patologicznego męża i do końca życia biedę.
Później wzięliśmy ślub, rok temu urodziło się nasze pierwsze dziecko (syn), a drugie jest już w drodze. Czuję, że nie mogłem chyba zrobić tego wszystkiego lepiej, a jednak... nie jestem szczęśliwy do końca.

Wiem, że przy komputerach, albo gdzieś w kątach swoich pokojów siedzi więcej takich wspaniałych młodych kobiet, czułych i o wielkim sercu, które cierpią przez sytuację w jakiej się znaleźli i ludzi, a konkretnie patologicznych rodziców jakich mają. Te dziewczyny też by chciały wyjść na prostą i być kochane, mieć co jeść, mieć w co się ubrać i mieć uśmiech na twarzy. Nie jestem szczęśliwy myśląc, że tę jedną kobietę mojego życia wyprowadziłem na prostą, a takich jak ona jest więcej, a ja nie mogę w zasadzie nic z tym zrobić :(
  • 80
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@costadelsol: Z jednej strony wzruszyłem się, fajna historia i fajny z ciebie kumpel się wydaje, z drugiej to k---a no, nie da się zadbać o wszystkich i myśleć o każdym. Masz teraz rodzinę na głowie, tym się przejmuj ziomek <3

Szczęścia i w ogóle, spoko jesteś.

  • Odpowiedz
@kj5: wiesz... ja jej powiedziałem o tym, że to świetnie, jak nam wyszło, ale żal mi tych wszystkich kobiet, które mają podobnie jak ona miała. A ona na to, że.... nie da się zadbać o wszystkich - tak jak Ty tu napisałeś. A mimo wszystko się bardzo przejmuję, chciałbym kiedyś być bardzo bogaty i założyć jakąś fundację, organizować jakieś świetlice, warsztaty czy coś dla takiej młodzieży, która ma kiepsko w
  • Odpowiedz
@costadelsol: przez te wszystkie mirkowe historie spodziewałam się innego zakończenia, jakiejś spektakularnej zdrady, a tu taki happy end... :D nie smuć się z takiego powodu, ciesz się swoim szczęściem :) nie da się zbawić całego świata, a Ty zrobiłeś co mogłeś i zrobiłeś to bardzo dobrze!
  • Odpowiedz
@costadelsol: good guy :)
Ciekawe jest jednak że mimo całego równouprawnienia i innych duperel, faceci będący w takiej sytuacji jak twoja kobieta (brak kasy, patologia itd) raczej nie mają szansy na coś takiego (znalezienie kobiety która tak by mu pomagała) i śmiem twierdzić, że przez większość osób plusujących byli by nazywani Sebixami, Stulejami itp.
Prawda jest taka że nad facetami nikt się nie rozczula. (I nie żebym się jakoś żalił
  • Odpowiedz
@lukasarei: jak pisałem, to tak sobie pomyślałem - pewnie znajdzie się ktoś, kto zwróci uwagę, że rozczulam się tu nad losem kobiet a chłopaków w ciężkiej sytuacji "olewam". Oczywiście mają prawo do takiego samego szczęścia, ale: 1. faceci wydają mi się tą silną płcią, także silniejszą psychicznie. Facet w mojej ocenie ma większe szanse na wyrwanie się samodzielnie z patologii niż kobieta (bez pomocy mężczyzny). Taką mam przynajmniej nadzieję i
  • Odpowiedz
Nie jestem szczęśliwy myśląc, że tę jedną kobietę mojego życia wyprowadziłem na prostą, a takich jak ona jest więcej, a ja nie mogę w zasadzie nic z tym zrobić :(


@costadelsol: Daj mi swoje pieniądze, ja się nimi zajmę i będę je wyprowadzać na prostą. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@costadelsol: ad 2) rozumiem, i nie oczekuję, żebyś jako facet rozczulał się nad innymi facetami, też tego nie robię (poprostu czytając twój tekst to wpadło mi na myśl) - ale widocznie też o tym pomyślałeś ^^

ale co do
1) Nie jestem tego pewien - myślę że każdy jest w wielkim stopniu kowalem własnego losu - zarówno kobiety, jak i mężczyźni, co mogłem zaobserwować w swoim gronie znajomych, gdzie koleżanka
  • Odpowiedz
@lukasarei: Masz rację, z całą pewnością sprawa jest indywidualna dla każdego, wszyscy się od siebie różnimy, każdy jest inaczej wrażliwy, ma inne samozaparcie, odporność psychiczną itd.bez względu na płeć :)
  • Odpowiedz
@costadelsol: miałem podobną dziewczynę, z biednego domu i z wieloma problemami, też nie była modelką ale urzekła mnie swoim charakterem. Na początku. Nie winiłem jej że często płacze, ma ataki paniki i ogólnie ciągle się użala nad wszystkim, bo wiedziałem z jakiego jest domu. Ja też nie miałem w życiu lekko więc ją rozumiałem, a że wyszedłem na prostą to też odezwał się "syndrom mesjasza" i ratowanie innych. Później okazało
  • Odpowiedz
Zebrało mi się na #feels i łzy w oczach. Na wykopie piszę od 7 lat - poznałem tą stronę jak miałem 17 lat - ja ze zwykłej rodziny, reszta to głównie podludzie z patologii, matki pijaczki, ojcowie bezrobotni, tylko część z nich ima się jakichś prac, marząc o tym, by być informatykiem i zarabiać 15k.
Poznałem ich wspaniały charakter, wolność i nadzieję na wolny rynek, pokazali mi wiele śmiesznych obrazków.
  • Odpowiedz