Wpis z mikrobloga

422 352 - 118 = 422 234

Gdy tydzień temu ustanowiłem nowy rekord odległości - 95km przeklinałem że już nigdy więcej nie spróbuję podejść pod 100km. Potrafię się zmusić do większego wysiłku gdy już teoretycznie nie daję rady, ale wtedy już po prostu nie mogłem dobić tych 5km :) Nogi nie ogarnęły.
W trakcie tygodnia prawie codziennie trzaskałem po ~50km bez większych problemów, poczułem że kontuzjowana noga zaczyna całkowicie odpuszczać, zacząłem nieśmiały powrót do siłowego pedałowania. Decyzja zapadła, ruszyłem w rekordową trasę. Kilka kilometrów przed celem podróży złapała mnie burza a gdy byłem już na "rzut kamieniem" zaliczyłem pierwszą glebę w tym roku, pierwszą glebę nowym rowerem, chyba pierwszą poważniejszą glebę w życiu. W końcu kask na coś się przydał, bez niego pewnie nie obeszłoby się bez pogotowia bo wydaje mi się że to głowa najmocniej uderzyła o asfalt. Skończyło się na zadrapaniach.
Mimo upadku i kilkukrotnej jeździe w deszczu osiągnąłem 118km. Moje pierwsze przejazdy po bardzo długiej przerwie od sportowej aktywności miały miejsce w kwietniu i były to odległości rzędu 5-10km, wtedy myślałem że super byłoby móc przejechać 20km :D
#100km

#rowerowyrownik
  • 1
@Kuchasz: gratuluję pierwszej setki.
Tak to wygląda z tymi początkami :) ja pamiętam jak przejazd na rowerze do dziewczyny 20 km to było wyzwanie. Teraz jeżdżę tą trasą do pracy w dwie strony :)