Wpis z mikrobloga

@6a6b6c: Najciekawsze jest to, że akurat po tych meczach które wymieniłeś miałem chyba najbardziej zdarte gardło ever. 0:4 z Legią pamiętam do dziś, taka była petarda, a po Sevilli z tydzień czasu miałem chrypkę i w robocie się ze mnie śmiali.

Tak czy owak zaczęła się kolejna runda żenady. Bo 1:4 to dno, powiedzmy sobie szczerze.