Aktywne Wpisy
![odgrzybiacz](https://wykop.pl/cdn/c0834752/18610dc285c5e3b1270cb14421f3f69a97b882cc64a07b6972879eb4ec00ccd3,q60.jpg)
odgrzybiacz +15
![bergamotka00](https://wykop.pl/cdn/c3397992/bergamotka00_J09ZvZDsGq,q60.jpg)
bergamotka00 +2
#zalesie
Bierzemy ślub w tym roku ślub.
Mój niebieski jest osobą niewierzącą. Z kolei moi rodzice są ultrawierzący, i jak im powiedziałam, że ślub będzie jednostronny to tak mi nagadali, że tu nie ma odpowiednich fundamentów, że taki związek nie ma prawa przetrwać, że przykro będzie patrzeć jak będę się męczyć, że osoba która w nic nie wierzy jest zadufana w sobie i nie ma pokory, że niebieski trzyma mnie pod pantoflem
Bierzemy ślub w tym roku ślub.
Mój niebieski jest osobą niewierzącą. Z kolei moi rodzice są ultrawierzący, i jak im powiedziałam, że ślub będzie jednostronny to tak mi nagadali, że tu nie ma odpowiednich fundamentów, że taki związek nie ma prawa przetrwać, że przykro będzie patrzeć jak będę się męczyć, że osoba która w nic nie wierzy jest zadufana w sobie i nie ma pokory, że niebieski trzyma mnie pod pantoflem
tl;dr:
Mireczki, sam nie wiem co napisać. Z dzisiejszym dniem kończę oficjalny czas wyzwania bez fapania, chociaż pierwszy raz zacząłem gdzieś pod koniec stycznia.
Na początku było ciężko, pierwszy reset miałem jakoś po tygodniu, potem znowu. W międzyczasie jednak zacząłem czytać i okazało się o co tak naprawdę w tym chodzi czyli #nopornchallenge. I tutaj wyszło szydło z worka, uświadomiłem sobie, że byłem/jestem uzależniony od porno.
Potrzebowałem kolejnego tygodnia, żeby zrozumieć, że bez kompletnej eliminacji pornografii nie uda mi się nic osiągnąć w głównym challengu. Poza tym co każdy wie, czyli nie wchodzenie na różne porno-tuby, musiałem zaczarnolistować kilka tagów, głównie nsfw i różne podobne. Zostawiłem sobie ładne panie, one były pewnym drobnym ukojeniem dla mnie i nie wywoływały lawiny zdarzeń prowadzącej do kolejnych resetów.
Teraz jest w miarę ok (w miarę), ale na początku faktycznie tęskniłem za filmami dla dorosłych... nie mogłem sobie poradzić z myślą, że jeżeli chcę osiągnąć te mityczne 90/90 to muszę z tego całkowicie zrezygnować.
Po zrewidowaniu wszystkiego zacząłem od nowa w połowie lutego. Udało mi się wytrwać do końca marca. Byłem po operacji, leżałem w domu 4 tygodnie i w pewnym momencie odpaliłem z powrotem pewną stronkę na komórce... i mamy kolejny reset.
Tutaj pewne przemyślenia, walka z nałogiem jest takim jak układ niestabilny, można to porównać do piłki na wzniesieniu. Do póki udaje nam się utrzymać na czubku tego wzniesienia, wszystko wydaje się w miarę ok. Niestety, każde pójście w stronę "tylko jedno piwo"/"jeden buch"/"jeden filmik/zdjęcie" powoduje utratę stabilności. Zaczyna się coraz gorzej i powstrzymanie się przed kolejnym sięgnięciem po używkę jest dużo trudniejsze.
Dlatego niestety w walce z nałogami nie ma kompromisów, albo walczymy i odcinamy się od tego, albo przegrywamy.
No nic, po resecie pod koniec marca zacząłem nowe naliczanie od pierwszego kwietnia i dzisiaj, jeżeli dobrze liczę, mija 90 dni.
Czy coś się zmieniło, na pewno tak. Nie są to fajerwerki, ale czuję pewną ciągłą satysfakcję z tego co mi się udało. Jednocześnie brakuje mi pewnych rzeczy i świadomość tego wzbudza pewną nostalgię.
Nie udałoby mi się bez klasycznych #seksy i (nieświadomej) pomocy #rozowego.
#pytanie do Was Mireczki... co dalej? Jaki powinien być konkretny krok. Powrót do okazjonalnego fapania, ale już bez wizualnych wspomagaczy czy trwanie w challengu?
Nie chcę się więcej rozpisywać, ale jak macie jakieś pytania to piszcie.
Mogłeś to dać na początku, oszczędziłbyś mi (i pewnie innym) czytania.