Wpis z mikrobloga

Jak mnie #!$%@?ą ci #januszebiznesu łamane na #grazynybiznesu
Robię jako sprzedawca w sklepie z prawie wszystkim co wiąże się z artykułami gospodarstwa domowego bądź rtv. Przyszła dziś kobita, dość dobrze ubrana, z dzieckiem. Pyta o farelkę. Pokazuję jej wszystkie jakie mamy na stanie, ale jej oko przykuł Ravanson, gówno totalne za 55 zł. Pierwsze pytanie było nie o to czy działa, tylko:


Tak #!$%@?, dostaniesz rabat na pięć polskich cebulionów.
PIĘĆ #!$%@?.
Gdybym był na miejscu kogoś kto się o to pyta, to spaliłbym się ze wstydu, wziął towar za faktyczną cenę i już nigdy nie pokazywał się w tym sklepie.
Zaoszczędziła pięć złotych na plastikowym gównie, które zapewne rozpłynie się jej przy wyższej temperaturze, no ale targować się trzeba.
  • 3
@vyshomir: Dla mnie beka jak ktoś się targuje w normalnym sklepie/markiecie gdzie i tak wszystko musi być nabite na kasę ale przy kupnie na targu czy czegoś z ogłoszenia to czemu nie. Oczywiście wszystko w granicach zdrowego rozsądku.