Wpis z mikrobloga

Nadzieja chyba naprawdę umiera ostatnia. Oszczędzę wam długiego #notcoolstory / #coolstory, bo pewnie #nobodykiers, ale po miesiącu tkwienia w przekonaniu, że drogiego portfela z kompletem dokumentów już nie znajdę, coś mnie przed chwilą tknęło i postanowiłem zajrzeć w jedyne miejsce, którego nie sprawdzałem, bo nie ma fizycznej możliwości, by portfel nawet podczas grubej inby, po jakiej zaginął, spadł mi np. z biurka i się tam schował. Mianowicie na podłogę pod narożnik, gdzie aby w ogóle móc zajrzeć, trzeba zdemontować jeden bok...

Cieszę się, bo nie muszę wydawać min. 100 zł na nowy portfel i biegać po biurach tesco w celu zastrzeżenia starej i wyrobienia nowej karty clubcard! (A poważniej, to największy ból dupy miałem o legitymację studencką z nadkompletem hologramów – 13 semestrów zbierania!) Dowód osobisty za rok i tak straci ważność, ale wtedy też dopiero zwrócę na to uwagę, bo prokrastynacja ostatnimi czasami we mnie mocna.

Dobra, kończe, bo i tak się za bardzo rozpisałem, a przekaz miał być krótki: nigdy nie traćcie nadziei, jeśli nie macie czwartego stadium raka mózgu od czytania atencyjnych wpisów na #mirko...

  • Odpowiedz