Wpis z mikrobloga

28 lat w dżungli. Historia żołnierza, któremu honor nie pozwolił się poddać - 1972 rok.

Wierność prawom honoru i miłość do Cesarza sprawiła, że Shoichi Yokoi wolał żywić się szczurami i mieszkać w jamie w ziemi głęboko w dżungli, niż wrócić do domu.

Dla Shoichiego Yokoiego wojna skończyła się 24 stycznia 1972 r. Tego dnia miejscowi poławiacze krewetek z wyspy Guam zauważyli siedzącego nad rzeką obdartusa łowiącego ryby. Na widok niespotykanych od lat ludzi Yokoi rzucił się na nich, próbując wyrwać jednemu strzelbę, ale był zbyt słaby i szybko został obezwładniony. Wtedy zaczął błagać, by go zabili. - Bał się, że go wezmą do niewoli. To wielki wstyd dla japońskiego żołnierza i całej jego rodziny - tłumaczył Omi Hatashin, bratanek późniejszej żony Yokoiego.

Kiedy w 1944 r. oddział Yokoiego został prawie całkowicie wybity przez Amerykanów, wraz z dziewięcioma kolegami ukrył się w dżungli. Wkrótce zostało ich już tylko trzech. Z początku polowali na pasące się w okolicy bydło domowe, ale szybko wycofali się w głąb lasu w obawie przed pojmaniem. Jedli żaby, szczury i węgorze rzeczne chwytane w pułapki z trzciny. Każdy mieszkał w oddzielnej kryjówce - dziurze w ziemi wzmocnionej bambusowymi prętami. Około 1964 r. dwaj towarzysze Yokoiego zginęli w powodzi i odtąd przez osiem lat był całkiem sam. Wspominał, że "jedynymi przyjaciółmi i sojusznikami" były ropuchy, które zjadały karaluchy próbujące zagnieździć się w jego norze.

Co ciekawe, to wcale nie brak wiedzy o kapitulacji Japonii trzymał go w dżungli. W jednym z wywiadów udzielonych po odnalezieniu żołnierz przyznał, że o końcu wojny dowiedział się jeszcze w latach pięćdziesiątych, jednak strach przed hańbą sprawiał, że ani on, ani jego żyjący jeszcze towarzysze, nie zdecydowali się wyjść z ukrycia.
Po odnalezieniu, prosił, aby móc wrócić do Japonii ze swoim karabinem, który chciał złożyć Cesarzowi.

Tęskniąca za bohaterami wojennymi Japonia przyjęła go z radością. Yokoi na prawo i lewo udzielał wywiadów, wygłaszał wykłady na uczelniach, pogadanki w szkołach, został celebrytą propagującym życie ascetyczne i zgodne z naturą, nauczał też technik survivalu. Ożenił się i nawet próbował kariery politycznej, ale bez powodzenia. Zdaniem wspomnianego wyżej Omi Hatashiny był rozczarowany japońską nowoczesnością i tęsknił za dawnymi czasami. Kilka razy wracał na Guam. Gdy się ożenił, na miejsce podróży poślubnej wybrał oczywiście Guam.

Shoichi Yokoi, jeden z ostatnich żołnierzy odnalezionych na Pacyfiku zmarł w 1997 roku. Na wyspie Guam znajduje się poświęcone mu małe muzeum, a życie kaprala stało się tematem kilku filmów dokumentalnych.

Źródło
Źródło

#historiajednejfotografii #fotohistoria #fotografia #wojna #2wojnaswiatowa #japonia
siwymaka - 28 lat w dżungli. Historia żołnierza, któremu honor nie pozwolił się podda...

źródło: comment_bgHsVEZvvz211e0fr32z4uGwcmBMqmM4.jpg

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz
@siwymaka: większość ludzi uzna, że głupio zrobił, ale wyszedł na tym całkiem nieźle:

Tęskniąca za bohaterami wojennymi Japonia przyjęła go z radością. Yokoi na prawo i lewo udzielał wywiadów, wygłaszał wykłady na uczelniach, pogadanki w szkołach, został celebrytą propagującym życie ascetyczne i zgodne z naturą, nauczał też technik survivalu.

więc obiektywnie można powiedzieć, że podjął dobrą decyzję.
  • Odpowiedz