Wpis z mikrobloga

UWAGA!!! #gownoburza #strazmiejska #rowermiejski #wroclaw #strazmiejskaboners

Dziś we Wrocławiu wypożyczyłem rower miejski ze stacji na rynku. Od razu wsiadłem na niego i zacząłem jechać przez rynek. Nagle zza rogu wyszło dwóch strażników miejskich. Zygzakiem ich ominąłem i pojechałem dalej. Strażnicy szli dalej niewzruszeni.

Przechodząc do konkluzji. Gdzie tu ci straszni strażnicy, co o nich wszyscy piszą, którzy podobno czyhają pod stacjami rowerów miejskich, żeby wlepiać mandaty za jeżdżenie w niedozwolonym miejscu? Czytałem artykuły, że rozdają mandaty m.in. na rynku i obok pasażu grunwaldzkiego.

  • 9
  • Odpowiedz
Dawno temu postanowiłem nigdy nie poddać się zatrzymaniu podczas jazdy na rower ze. Kiedyś już raz odjechałem policjantce wzywającej mnie do zatrzymania po przejechaniu przez przejście ( ͡ ͜ʖ ͡) taki ze mnie mały rebeliant:)
  • Odpowiedz
@Wykopaliskasz: bo różne dziwne akcje typu łapanie rowerzystów czy pieszych na jakichś konkretnych ulicach wymyślają władze miasta i każą rozliczać się z wyników przeprowadzonej akcji... jak nie wymyślają debilizmów to straż zajmuje się swoją robotą, ale z pewną granicą tolerancji...
  • Odpowiedz
@canto: W tej samej odpowiedzi wymieniłem rynek, na którym, jak wynika z mojej opowieści, nie dają jednak mandatów. Całym swoim rozważaniem poddałem w wątpliwość te wszystkie afery o łapankach. Może te wszystkie artykuły nie mówią wszystkiego. Może ci co dostali mandat zapracowali sobie na to czymś więcej niż tylko jazdą obok stacji rowerowej.
  • Odpowiedz