Wpis z mikrobloga

Chciałem napisać, że w Polsce nie zmieni się nic z powodu wyborów. Ale próbuję znaleźć jakieś dobre strony...

Może jakieś dodatkowe święto państwowe i pomnik ofiar Smoleńska w centrach dużych miast, żebyśmy mogli wraz z rodziną zapamiętać. A podczas zabaw w piaskownicy lub wizyty w ZOO poświęcić czasem minutę ciszy na wspominanie tych, którzy odeszli w tej katastrofie. Regularnie i sami z siebie. Nie tylko wtedy, kiedy przypomną nam o tym w telewizji.

Może część sezonowych politologów (aktywnych na 3 miesiące przed i 3 miesiące po wyborach) - zacznie patrzeć i obserwować poczynania sejmu i prezydenta przez całą kadencję, a nie tylko podczas kampanii wyborczej. I mieć wreszcie zdanie oparte na długofalowej obserwacji, miast na kiełbasie wyborczej.

Może sporo z nas wyjedzie za granicę. Co w sumie dobrze zrobi tym którzy zostali. Mniejsza konkurencja na rynku = wyższe pieniądze za świadczone usługi.

Może euro skoczy w górę (co mi personalnie z różnych powodów bardzo odpowiada). Może inwestorzy wycofają się z polskiej giełdy (co też można wykorzystać).

A może jednak nic się nie zmieni i po fali oburzenia w mediach społecznościowych oraz setek kliknięć "udostępnij / lubię to", wrócimy do normalnego codziennego życia, w dupie mając całą politykę. Koncentrując się na życiu codziennym, rozrywce i braku zainteresowania obradami sejmu przez następne 3 lata.
To ostatnie wydaje mi się najbardziej prawdopodobne.

#wybory #wybory2015