Wpis z mikrobloga

@donOGR: na 100% :D. Ja pamiętam, że się z tym męczyłem ładnych parę dni, w końcu ściągnąłem kumpla - speca od wyścigów. I tak w kilku chłopa solidarnie staliśmy za siedzącym w fotelu Maćkiem, który w końcu po dwóch godzinach dowiózł dupę przez metę :D. Pewnie, gdyby nie ten niedorobiony wyścig to nie byłaby ta sama gra (w sensie sentymentalnym). Kapitalna giera, gta (pomimo otwartego świata itp.) się chowało ;d. Muza,