Wpis z mikrobloga

Mireczki, ale mnie dzisiaj sytuacja spotkała w spożywczym...

Wchodzę rano do pobliskiego sklepu osiedlowego i podchodzę do stanowiska z wędlinami.
Nikogo nie było wokół, chciałam się chwilę zastanowić jaką wziąć wędlinę. Nie minęło nawet 10 sekund, ekspedientka pyta mnie nie za bardzo grzecznie (bez dzień dobry, ani nic...) "Co podać?!", odpowiadam, że jeszcze nie wiem i chcę się zastanowić, na co ona "To szybko, bo ja nie mam czasu!". Ścięło mnie, powiedziałam "To dziękuję", odwróciłam się i zaczęłam i iść w stronę wyjścia, a ta pani jeszcze za mną krzyknęła "No patrzcie, przestraszyła się!".
Poszłam do domu mocno wkurzona i postanowiłam napisać skargę, napisałam 2,5 strony A4, wkleiłam jeszcze inne komentarze z Internetu na temat obsługi w tym sklepie i poszłam im to zanieść, niestety nie było kierownika, tylko jakaś kobieta coś à la menagerka.
Dowiedziałam się, że jestem młoda, głupia i zadziorna, a tym głupotom z Internetu to nie wolno wierzyć...
Szlag jasny mnie trafił. Czy macie jakieś propozycje co miałabym jeszcze zrobić? Nie chcę im odpuszczać, bo brak kultury należy tępić.

#warszawa #gorzkiezale #kiciochpyta
  • 52
@Amelie: Tak jak chciałaś napiszę Ci co z tego dalej wynikło. Dzisiaj tam poszłam, spotkałam tę "managerkę" oraz kierownika. Facet był widocznie zły na sytuację, która mnie spotkała. Dzisiaj już spokojniej, wszyscy zeszli z tonu. Zarówno kierownik jak i pani manager przeprosili mnie za to, że tak mnie potraktowano. Umówiliśmy się, że jutro mam jeszcze przyjść, bo dzisiaj nie było tej "milutkiej" pani ekspedientki, więc jutro jeszcze ona ma mnie przeprosić