Wpis z mikrobloga

#stan #nauka #stres #emocja #psycholog Fruwające naczynia na rozładowanie stresu?

Nie trzeba czekać aż złość w nas "urośnie" i nie pozwalać jej wybuchać ze zdwojoną siłą. – Trzeba ją wygaszać tak szybko, jak to możliwe – mówi psycholog. – Niektórzy wkładają głowę do zamrażalnika lub pod kran, aby odwieść od siebie złe emocje.

Moja znajoma nie miała łatwego startu w dorosłe życie. Jako piękna, inteligentna blondynka, dobra uczennica, postanowiła tuż przed maturą, rzucić szkolę i wyjść za mąż. Rzuciła i wyszła. Zdawało się, trafiła szczęśliwie, jak w Totolotka. Mąż sędzia sądu rejonowego, gość z wysokim autorytetem, mężczyzna elegancki, przystojny, wysoki - dobrze osadzony społecznie i zawodowo, czyż kogoś lepszego można oczekiwać?

To nie jest antidotum na złe relacje

Idylla ślicznej licealistki-mężatki trwała krotko. Pogodne, beztroskie życie szybko się skończyło, niemal wraz z okresem miodowym. Po ślubie podjęła szkołę wieczorową i pracę zawodową. Marzyła, aby zdobyć maturę i pójść na studia. Niestety, każdy powrót do domu, kończył się źle, czasem bardzo źle. Były kłótnie, wyzwiska i bijatyki. Leciały w jej kierunku brzydkie słowa i różne przedmioty. Fruwały doniczki z kwiatami, talerze, naczynia… Nastała trudna do opisania gehenna. Przez zazdrość, złość, fałszywą miłość. Mąż podejrzewał żonę o wszystko…, co najgorsze.

Dlaczego nastał taki ohydny czas w ich króciutkim pożyciu małżeński? O co w tym trudnym związku poszło? O co w ogóle chodziło? Czy potrafili to wyartykułować? – Ludzi, którym na czymś zależy, denerwuje wiele rzeczy – tłumaczy w "Poranku OnLine" psycholog, trener osobisty Miłosz Brzeziński. – To oznacza, że mają jakąś koncepcję świata i próbują do niej dążyć.

Rzucanie naczyniami znane jest od niepamiętnych czasów. I nie chodzi absolutnie o zawody w rzucaniu… czymkolwiek. Rzucanie naczyniami nie jest dobrym sposobem rozładowania stresu ani naprawiania zepsutych relacji.

Wtedy "poziom zdenerwowania opadnie"

Zdaniem Miłosza Brzezińskiego - nie warto czekać, aż złość w nas "urośnie" pod niebo i nie należy pozwalać jej wybuchać ze zdwojoną siłą. – Trzeba ją od początku wygaszać tak szybko, jak tylko to możliwe, każdym możliwym sposobem – mówi psycholog. – Niektórzy wkładają głowę do zamrażalnika lub pod kran, inni liczą od 378 w dół, aby skupić się na czymś innym niż złe emocje.

Jedną ze znakomitych i skutecznych - według ekspertów - metod na uspokojenie silnych złych emocji, jest właściwe oddychanie, zwane zasadą "5, 7, 8". – Pięć sekund wdechu, siedem - zatrzymania powietrza i osiem - wydechu – mówi psycholog Brzeziński. – To, wbrew pozorom, trwa strasznie długo, więc jeśli powtórzymy ćwiczenie cztery razy pod rząd, poziom zdenerwowania opadnie. Tak wynika z praktyki.

Mózg realizuje taki cel, jaki określimy

Jak przekonuje gość radiowej Czwórki, egzaminu podczas rozładowywania agresji, nie zdaje rzucanie naczyniami, ani innymi przedmiotami. – To działa wręcz przeciwnie – mówi psycholog. Dlaczego? Bo złe emocje czy agresja mają głębokie uwarunkowania psychologiczne. Pochodzą zresztą od dalekich praprzodków i tkwią do tej pory w naszym mózgu, jako nabyty balast uczuć i wrażeń, zdolnych do odtwarzania w różnych sytuacjach życiowych, najczęściej negatywnych.

Umysł ludzki ma m.in. krótko, średnio i długoterminowe zadania do wykonania, w różnym stopniu przeplatające się i wpływające na siebie. Jeśli ktoś zleci mu, poprzez myślenie o tym, planowanie, zadawanie się z bandytami, czy bandyckie postępowanie, to takie długoterminowe zadanie umysł będzie realizował, podpowiadając i inspirując, co należy w osiągnięciu zamierzonego celu czynić – twierdzą znawcy zagadnienia.

Jeśli planowany będzie przez nas zdrowy, konstruktywny tryb życia, to taki cel umysł będzie starał się realizować. Stąd bardzo ważny jest pierwszy okres życia, decydujące znaczenie mają wzorce, ideały, jakie otrzymamy na początku. Należy tu uwzględnić wrażliwców, indywidualistów, przekorę, wszak nie każdy nadaje się do realizacji pozytywnego przekazu, a do wielu rzeczy trzeba dojrzeć.

Odbieramy i współodczuwamy cudze emocje

Znacząca część naszego mózgu, zajmuje się tym, co mają w głowach inni ludzie. Mówiąc inaczej – mózg jest wpływowy tak, jak i my jesteśmy wpływowi. Dzięki neuronom lustrzanym, odbieramy i odczuwamy cudze emocje, nie ważne - dobre czy złe. Dzieje się to w ten sposób, że odbieramy emocje za pośrednictwem wyrazu czyichś oczu, mimiki, intonacji głosu, zachowania, treści przekazu, czyli tzw. mowy ciała.

Tak więc empatia - odbieranie i współodczuwanie cudzych emocji - nie ma nic wspólnego ze zdolnościami paranormalnymi. To umiejętność, którą posiedliśmy wszyscy, tylko nie wszyscy korzystamy z niej w jednakowym stopniu. Za to, że przejmujemy stres kolegi lub członka rodziny, który miał scysję z szefem, mężem, żoną, siostrą bratem itp., odpowiadają nasze neurony lustrzane.

A co do losu mojej znajomej, dzięki pracy i wytrwałości zdobyła maturę, nie zrobiła jednak studiów. Marzenia jej spełniła córka, która ukończyła studia z ekonomii. Nieszczęśliwa matka szczęśliwie w porę odeszła od męża frustrata i awanturnika. Potem życie ułożyła sobie na nowo, w spokoju, kulturze i wzajemnym poszanowaniu.
Źródło: polskieradio.pl.

Stanisław Cybruch

Na zdjęciu ilustracyjnym - Awantura w związku. Jak się nie kłócić. Foto: polki.plgoogle.com. Dwa niedźwiedzie walczą o jedną rybę. Foto: milanos.pl.google.com.
stanislaw-cybruch - #stan #nauka #stres #emocja #psycholog Fruwające naczynia na rozł...

źródło: comment_aRDS3KsKrxr4Q8I6lIfRxleCJCj7f4T5.jpg

Pobierz
  • 1
  • Odpowiedz