Wpis z mikrobloga

Takie kościołowe #truestory. Dziś poszedłem sobie na mszę o 13 (a myślę niech stracę, bo na bank będą chrzty). I nie myliłem się. Były chrzty, w sumie 8. Ale rodzice nowych katolików z nawiązką wynagrodzili mi czas, który musiałem poświęcić na uczestnictwo we włączaniu ich pociech do grona katolików. A wszystko za sprawą imion, które rodziciele nadali owocom swych lędźwi. Połowa była dość klasyczna, nawet bardzo tradycyjna (jakieś Ole, Antosie, Leon itp).
Za to reszta... Zaczęło się od Abigail. Trochę parskłem, ale ok. Dalej Xavier (też spoko, każdy lubi x-menów). No ale żeby nazwać dziecko Nikol-Amber to trzeba być okrutnym. A ty człowieku stój w tym kościele i zbieraj nienawistne spojrzenia zebranych rodzin za każdym razem jak ksiądz wypowie imiona podsądnych...
Nie wiem czy ma to coś do rzeczy, bo nie znam się na motoryzacji, ale rodzice Amber-Gold zajechali po kościół BMW.
Niby miasto, ale zdaje mi się, że #patologiazewsi będzie trafnym tagiem :)
  • 4