Wpis z mikrobloga

#silowniastory #silowniacontent #silowniashit #silownia #niesmieszneboprawdziwe

W ubiegłym tygodniu zostawiłem odżywkę białkową na szafce w siłce. Przychodzą do niej 'same ziomale' więc nie ma problemu - ktoś zapomniał swojej paszy - korzysta z tego co jest. Dzisiaj wchodzę na trening... witam się z 'braćmi testosteronu' i widzę, że duży, przypakowany mamut jedzie moją odżywkę i strasznie marudzi... 'Straszny ten Trec granulowany, nic się nie rozpuszcza, gówno... tyle pieniędzy, a w zębach zostaje wszystko.' Trochę zdziwiony milczę w zadumie... bo wcinam tą paszę od 2 miesięcy i smakuje wyśmienicie, rozpuszcza się w mleczku jak kakao... ale nic to, myślę sobie - nie mam takiego doświadczenia więc się nie kłócę, może inne odżywki są rzeczywiście lepsze...

Przebrałem się, poćwiczyłem, upociłem... i na koniec uderzam do mojej odżyweczki, aby sobie zrobić szejka... otwieram torbę, a tam pełno czarnych, podłużnych grudek, prawie połowa torby. No i torba na górze jakby taka poszarpana... ja zawsze nożyczuszkami otwieram, a tu tak jakby ktoś zębami rozerwał. Myślę sobie - co do #!$%@?? Moja odżywka była brązowa, a nie czarna...

Przychodzi 'właściciel' lokalu i rzuca (jakby wiedział skubaniec o całej akcji)... 'dzisiaj wyłapaliśmy wszystkie myszy, cała siłownia w gównach była'. Jak widać, nasrały też do torby z odżywką...

Wychowałem się w blokach, myszy nigdy nie mieliśmy... pierwszy raz widziałem mysie gówienka. Powiedzieć mamutowi przy następnej okazji czy nie? W sumie nawet go lubię...
  • 7
  • Odpowiedz