Wpis z mikrobloga

#coolstory #truestory #emigracja
Gdy w zeszłym roku mieszkałam jeszcze w wynajmowanym pokoju, wprowadził się nowy lokator. Dwumetrowy chłop o twarzy smutnego mopsa, na imię było mu Jacuś. Jacuś był człowiekiem bezszelestnym, nigdy nie było słychać jak otwiera drzwi albo wchodzi po schodach-normalnie człowiek duch. Jacuś był najpowolniejszym i najbardziej monotonnym człowiekiem jakiego świat widział, zanim zdążył się odwrócić i powiedzieć "cześć" to mijały dobre dwie minuty. Pracę miał normalną-jakaś budowlanka za £60 Nie wiem kto go z tymi ślamazarnymi ruchami przyjął do roboty, no ale okej xD Codzienny jadłospis Jacka składał się z grzanek z cebulą i masłem, na obiad albo płatki z mlekiem, albo makaron z cukrem. I tak codziennie przez trzy miesiące. Nie miał ani tabletu, ani smartfona, ani laptopa-jego ulubioną rozrywką było patrzenie się w wirującą pralkę (pranie w 90 stopniach bez detergentu, bo po co wydać funta na najtańszy proszek), albo #!$%@? 15 mil z buta w jedną stronę do ASDA po cebulę i makaron (20p tańsze!). Jacuś regularnie popierdzielał papier toaletowy, szampon, mydło-no przecież nie będzie wydawał kasy skoro może komuś podebrać z łazienki. Pamiętam gdy przypomniałam mu, że nadeszła jego kolej na kupienie płynu do mycia naczyń. Akurat miał jechać na tydzień do Polski i powiedział, że... uwaga... Nie ma kasy i dopiero jak przywiezie pieniądze z Polski to będzie mógł kupić płyn xD Jak wrócił z Polski to dwa tygodnie później poszedł na piechotę do Asdy i kupił płyn na 49p bo jak sam powiedział "nie da funta". Gdy zapomniał z pracy kluczy do domu i pokoju (landlord był na wakacjach a w domu nie było zapasowych) stwierdził, że nie rozwali zamka ani nie wyda na jakiś tani hostel, bo go nie stać i spał na podłodze wyciągnięty na całą długość przedpokoju z głową przy moich drzwiach. Skrupulatnie zbierał wszystkie paragony z zakupów i bilety z metra, bo jak sam powiedział "wszystko se odliczę to pieniądz wpadnie". Któregoś dnia Jacuś spakował 1/4 torebki cukru, paczkę makaronu, cebulę i resztkę chleba i wrócił do domu. Na początku nawet mi go było żal, bo może miał jakieś długi w Polsce czy coś (biedę w domu wykluczyłam, bo na nogach eleganckie riboczki i dżiny z levisa czy innej drogiej marki), ale im dłużej obserwowałam jego zachowania, tym większe miałam #heheszki i #bekazpodludzi. Nie mogę przeżyć tego, jak bardzo ludzie potrafią się upodlić i robić z siebie #januszeemigracji, żeby wrócić do Polski z kilkunastoma tysiącami złotych. Da się odkładać pieniądze i żyć godnie, nie trzeba żyć jak bezdomny pies, bo funt to pińć złoty a pińć złoty to godzina roboty w Polsce.
  • 28
  • Odpowiedz
@SuperPunia:
Niektórzy mają takie dziwaczne nawyki chyba w genach. Nie tylko na emigracji ale i w PL. Mieszkałem kiedyś z chłopem, (mega w porządku typ), u niego na mieszkaniu. Ogarnięty, inżynier itp. ale np. prosił swoją dziewczynę by nie wypuszczała wody z wanny bo on sobie jeszcze nogi umyje (pol biedy), pukał gdy siedziała na toalecie z informacja, ze jesli jedynka to zeby nie spuszczala bo on zaraz wchodzi (s!c).
  • Odpowiedz
@SuperPunia: Rozumiem oszczędzanie na ciuchach, hotelu, wodzie, ale jak ktoś je makaron z cukrem na obiad dla oszczędności no to pozdro dla niego bo zaraz będzie niemałe sumki wydawał na leki na jakąkolwiek chorobę ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
bo funt to pińć złoty a pińć złoty to godzina roboty w Polsce.


@SuperPunia: fajny przelicznik niczym logika rozowych paskow

Boje sie ze trafie na taką jak ty na emigracji choć nie jestem taki jak ten facet ;] ale dupa obrobiona będzie wszędzie. Zlodziejstwa jednak nie popieram.
  • Odpowiedz