Wpis z mikrobloga

@SynuZMagazynu:
@Ave2: w Iraku i Afganistanie, Amerykanie nie strzelali do wroga w głowę, tylko w korpus, by po trafieniu cel nie stanowił zagrożenia, bo po prostu uciekał. Na prawdziwej wojnie by to się nie sprawdziło, bo wrogowie zazwyczaj wolą zginąć, niż uciec. Przy użyciu paraliżujących pocisków przeciwnik by nie miał wyboru.
Tylko właśnie, brak zgonów wiąże się ze znaczną liczbą jeńców. Wszyscy wiemy, co tacy Niemcy, czy inni Rosjanie mają
@Ave2: W tym akurat nie chodzi o pieniądze - zabitym nikt nie musi się zajmować, a ciężko rannym przynajmniej dwóch-trzech żołnierzy, więc raniąc jednego wyłączasz czasowo z walki nawet czterech. Dodatkowo wśród żołnierzy widzących, jak cierpią ich koledzy, morale spadają.
@Francisco_dAnconia: no tak ale zabity już nie bedzie pracował, już nie wróci na pole walki. Ten co przeżył bedzie ciągnął w dół dochody reszty bo bedzie tanią siłą roboczą i bedzie pobierał rente. Spadające morale działają w dwie strony, w końcu obie strony się ranią. Nie daje to żadnej przewagi na polu bitwy.