Wpis z mikrobloga

Witam wszystkich, dzisiaj wrzucę wstęp do opowiadania o jednym z najbardziej "thug lifowych" dni mego życia, dnia w którym były tatuaże, naziści, alkohol, patologia motzno, walki grupowe gangsterów na pałki, czyste twarde narkotyki, dużo krwi no i obiecany Ford Ka oraz Karyny. Zapraszam wszystkich jak zawsze do tagu #kotwica a poniżej zapowiadana... zapowiedź ( ͡º ͜ʖ͡º)

(...) Gestapo! Gestapo! Gestapo! - niosło się po wilgotnych i pustych korytarzach wybudzając mnie skacowanego z drzemki którą uciąłem sobie w szkolnej szatni wyglądającej jak boksy dla bydła, swoją drogą, bardzo często przychodziłem do szkoły spać zamiast na lekcje. Kto mógł drzeć mordę w taki sposób? Oczywiście, że Kredka, a skoro Kredka to pewnie i Filipek(ksywa) jego wieczny kompan. W gwoli szybkiego przybliżenia, Kredka był moim Oi;owym znajomym z czasów szkolnych, a Filipek jego BFF. Łysemu Kredce, gdy tylko zobaczył mnie leżącego na ławce, oczy zaświeciły się niemal tak samo mocno jak zawsze świeciła się jego aryjska głowa, przybiegł się przywitać wraz z Filipkiem i bardzo podekscytowany zapytał czy mam pióro albo nabój do niego, wiedziałem, że coś jest nie tak bo przecież przybory do pisania to była ostatnia rzecz której potrzebowali do szczęścia, zresztą i tak nie miałem nic takiego przy sobie ale chciałem się dowiedzieć o co im chodzi...
Patrzę na nich w milczeniu z wyrazem twarzy mówiącym więcej niż tysiąc słów i słyszę: no co #!$%@?? Przecież bez przypału plan, o co Ci chodzi? A o co mi chodziło? Czemu na mojej twarzy było wypisane wielkimi literami JESTEŚCIE #!$%@?? Otóż Kredka chciał jeszcze bardziej podkreślić swoją przynależność do łysych i Filipek miał mu zrobić tatuaż, ośkę, żyletką i wenflonem które to już skompletowali, teraz brakowało im tylko... atramentu do pióra. No ja byłem wtedy grubo #!$%@? i nieodpowiedzialny ale nawet dla mnie był to pomysł totalnie debilny. W międzyczasie dołączył się do nas Parapet który notabene też był skinem oraz inni ale tylko Parapet ma wpływ na tą historię, więc go wymieniłem. Nowo przybyłe osoby również nie docenił genialnego w swej prostocie planu chłopaków, oceniając go w prostych i silnych słowach, po czym Parapet zaoferował, że jutro przyniesie więzienną maszynkę do dziarnina zbudowaną własnoręcznie w wiezieniu przez osoby z jego otoczenia X lat temu, no i nikt nie miał naboju do pióra. Pomysł Parapeta był o niebio lepszy od orginału, co nie zmieniało faktu, że nadal był #!$%@?. Po krótkiej gadce-szmatce z nowo przybyłymi przypomniałem sobie o dawnym znajomym, starej recydywie, który dorabiał robiąc naprawdę dobre tatuaże u siebie na chacie, zaoferowałem się, że zadzwonię do niego potem i jutro mu powiem czy nie dało by się tego "po znajomości", za dobrą flachę czy chociaż browary załatwić tym bardziej, że miała to być najprostsza "ośka" na świecie. Mój pomysł dla Kredki był jak spełnienie marzeń, objawienie, sen o eldorado, ośka zrobiona u człowieka który nauczył się robić dziary w więzieniu, a potem robił naprawdę dobre tatuaże na wolności była tym czego ten typ teraz potrzebował i był wstanie osiągnąć, no oczywiście, jeżeli się uda to jutro piłbym za darmo ( ͡° ͜ʖ ͡°) a propo "dziar"... Wiem, że słowo to weszło do użytku codziennego ale dla ciekawskim powiem, że dziarę to się robi w wiezieniu i czasami w pewnym towarzystwie chwaląc się swoimi "dziarami" z salonu można dostać dziwne pytania i się zdziwić ( ͡° ͜ʖ ͡°) . Wracając do opowieści, oczywiście znajomy wyraził zgodę i już, następnego dnia zamiast do szkoły udaliśmy się po alkohol i robić pierwszy kredkowy tatuaż, nic nie wskazywało, że będzie to jeden z najbardziej "hardkorowych" dni mojego życia.(...)

#patologia #thuglife #lifestory #kotwica #coostory #patologiazmiasta #oi
  • 5