Wpis z mikrobloga

Po dziesięciu latach Krakowska Masa Krytyczna kończy działalność! Aktywiści rowerowi uznali, że ich postulaty będą realizowane - zdecydowali więc, że manifestacje odbędą się jeszcze tylko dwa razy. Jest aż tak dobrze?

Najbliższa rowerowa Masa Krytyczna 27 lutego, a potem kolejna na wiosnę 27 marca. I koniec! - Krakowska Masa Krytyczna startowała w czasach, kiedy nikt nie chciał słuchać naszych postulatów. Od tamtej pory wiele się zmieniło, oczywiście na plus - mówi Marcin Dumnicki, rzecznik stowarzyszenia Kraków Miastem Rowerów (KMR było organizatorem Masy). - Uznaliśmy, że comiesięczne przejazdy rowerowe już nie mają sensu.

Krakowska Masa Krytyczna od dziesięciu lat była tym wydarzeniem, które w mieście mocno podgrzewało atmosferę. W każdy ostatni piątek miesiąca aktywiści rowerowi spotykali się w Rynku Głównym i stamtąd ruszali ulicami miasta. Raz było ich kilkudziesięciu, raz kilkuset. Ale zawsze przejazdy budziły sporo emocji (niekoniecznie pozytywnych). Główny zarzut? Cykliści korkują miasto, przejazd trwa długo (aktywiści sprawdzali to wielokrotnie - przez skrzyżowania przejeżdżali nie dłużej niż trzy minuty). Są hałaśliwi, roszczeniowi, bezczelni itp.

Nie odpuścili, ale zmodyfikowali trasę

Do największego konfliktu doszło w październiku ubiegłego roku - ostatni piątek miesiąca wypadał 31 października, czyli dzień przed Wszystkimi Świętymi. Rowerzyści nie odpuścili, ale zmodyfikowali trasę - przejazd się odbył, a korków nie było (zwiększonego ruchu nie zanotowano nawet na tej trasie, którą cykliści mieli pierwotnie jechać).

Jakie to właściwie sukcesy sprawiły, że aktywiści postanowili zakończyć przygodę z Masą? - Udało się doprowadzić do referendum, w którym ponad 80 proc. głosujących krakowian, ok. 175 tys. osób, opowiedziało się za rozbudową infrastruktury rowerowej; powstał zespół, który przygotował listę rowerowych zadań do zrealizowania; mamy w tym roku przyzwoity budżet rowerowy i wydaje się, że w następnych latach będzie on stałą pozycją w wydatkach miasta; udało się stworzyć stanowisko oficera rowerowego (w Zarządzie Infrastruktury Komunalnej i Transportu), dziś jest nim osoba wywodząca się z naszego środowiska - wylicza Dumnicki.

Sukcesem jest też, że rower stał się ważnym tematem dla lokalnych polityków. W kształtowanie polityki rowerowej zaangażowali się radni, ale też urzędnicy (w ZIKiT powstał specjalny zespół rowerowy). Na Masie, która odbyła się przed wyborami samorządowymi, pojawili się kandydaci na prezydenta Krakowa, a każdy ze swoim programem, który - w mniejszym lub większym stopniu - przygotowywali wcześniej ze środowiskiem rowerzystów.

Co zamiast Masy

Masa jeździła po Krakowie w jednym celu - cykliści chcieli zwrócić uwagę na swoje problemy: na brak infrastruktury, niski poziom bezpieczeństwa krakowskich rowerzystów na drogach. Była też najlepszym sposobem na integrowanie środowiska. I integrowała, bo przez wiele lat krakowscy cykliści mówili jednym głosem, a jednomyślność należy do rzadkości.

Co teraz? Co zamiast Masy? - Nie znikniemy z ulic Krakowa, nie ma obaw. Chcemy organizować co trzy miesiące wielkie przejazdy rowerowe (w soboty!), pierwszy już w kwietniu - uspokaja Dumnicki. - A jeżeli okaże się, że zostaliśmy oszukani, że miasto nie realizuje referendum, a pieniędzy na rowery nie ma, Masa wróci! I to jak!

To teraz najważniejsze zadanie: dopilnować, by znalazły się pieniądze na realizację postanowień referendum, by zostały ujęte w Wieloletniej Prognozie Finansowej. Chodzi o sumę, która rowerową wajchę przełoży w praktyce, a nie tylko w teorii - 145 mln zł wydanych do roku 2019.

Dla Gazety Wyborczej:

Marcin Hyła, szef sieci Miasta dla Rowerów:

- Po czerwcowym referendum mówiłem, że formuła Masy musi się już zmienić. Jeżeli te 175 tysięcy krakowian było przekonanych, że rower w Krakowie jest ważny i miasto musi rozwijać infrastrukturę rowerową, to czego oczekiwać więcej? Zamykamy więc pewien etap. Warto poszukać nowych uczestników tych kwartalnych przejazdów, niech to będą spotkania, które integrują środowisko.

Olivier Schneider, wiceprezes Francuskiej Federacji Rowerzystów (w Polsce doradza środowiskom rowerowym):

- Władze miasta potraktowały referendum na tyle poważnie, że KMR czuje, że może się skoncentrować na bardziej merytorycznych działaniach niż samo udowadnianie: ruch rowerowy nie jest jakąś fanaberią. Wskazuje to na dojrzałość obu stron. To nowa umowa społeczna, ważny krok w kierunku poprawy mobilności w Krakowie.

Konrad Myślik, uczestnik Krakowskiej Masy Krytycznej:

- Rozumiem argumenty organizatorów, jednak jako uczestnik Masy nie do końca z tym się zgadzam. Krakowscy cykliści dostali ze strony władz miasta póki co jedynie deklaracje.
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach