Wpis z mikrobloga

@Oszaty: Pomyśl o tym że wszystkie twoje plany, emocje, ambicje, są tak błache i nieistotne umrzesz i koniec wszelkie twoje starania są bezproduktywne bo wszystko sprowadzi się do jednego. Śmierci, do stanu przed narodzeniem. brak istnienia, wyobraź sobie tą ogarniającą cię pustkę ( w sumie jak o tym pomyślałem to bardziej skłoniło mnie do "#!$%@?" niż pasywnej postawy i płaczu nad swym losem xD)
@Oszaty: smutną rozkminą jest to że tak naprawde miłość czy wszelkie inne uczucia to nie jest coś magicznego to jest zwykła chemia która przestaje działać po jakimś czasie. To gdy widzę osobę którą kocham tak naprawde czuje zwykły wymuszony przez geny których jesteśmy niewolnikami popęd seksualny to świetne uczucie to jest wyskok dopamin, hormony, chemia .... coś co można zbadać, zmierzyć, sztucznie wyłować coś co przemija.
@Oszaty: Ale najgrosze chyba jest to co mnie trapi... nie mam żadnych uczuć, nie potrafię kochać.... chciałbym się nawet nieszczęśliwie zakochac byle coś czuć ale w sumie zaraz mi pewnie przejdę wyjdę na imprezę, pobędę wśród głupszych od siebie ludzi i będzie ok :D
@Oszaty: Skutek czegoś wcześniej ale już mnie to wkurza. Chciałbym żeby moje serce zabiło na widok jakiejś dziewczyny tak jak kiedyś. Przez 2 lata nic nie czuć zupełnie i to też nie jest tak że jestem jakimś społecznie nie ogarniętym człowiekiem choć jestem w większej części introwertykiem ale często wychodzę do ludzi gwiazdorzę czasem na imprezach nie mam problemu z zagadaniem do dziewczyn ale po prostu cholera nic nie czuję (w