Wpis z mikrobloga

Minęło właśnie 25 lat. Ćwierć sytego wieku. Rozwalałem motorynki, rowery, dowiedziałem się co to zabawa w chowanego w 15 dzieciaków, chodziłem po miejscach niedostępnych dla dorosłych, spaliłem strych we własnym domu, dwa razy jako dziecko przez własną głupotę prawie zginąłem, choć jakimś trafem udało się przeżyć mając po prostu szczęście. Szczęście szczęśliwego głupca. Wpadałem w tarapaty, dzięki ojcu mechanikowi poczułem co to wolność jeżdżąc jako starszy szczyl na motorze tam gdzie chce i tam gdzie sam wybiorę. Ten sam mechanik grał mi później na gitarze, nie mając świadomości, że zaszczepia we mnie powoli miłość do muzyki. Siostra będąca wiele lat ode mnie starsza nuciła nad moim własnym łóżkiem, później czytając mi pierwszą książkę i zmuszając mnie do czytania samemu drugiej części "bo już jesteś duży" dzięki czemu rozwinąłem wyobraźnię z której mogę korzystać i do której udaje się wielokrotnie uciekać samotnymi wieczorami. Byłem 12 letnim opiekunem starego umierającego dziadka, robiąc mu obiady, kolacje i herbatę która zawsze była dla niego zbyt zimna, którą to odgrzewałem w mikrofalówce do takiego stopnia, że torebka z herbatą rozpuszczała się. Nie rozumiałem go, a szybkował mnie do codzienności, pewnie nie wiedząc jak bardzo tego nienawidziłem. Patrzenie na matkę która zmaga się z rakiem z uśmiechem na twarzy twierdząc że życie jest zbyt krótkie żeby się nie uśmiechać i nie cieszyć nim, nawet jeśli ma się jakiś wyrok nad sobą. A jako wybitne wybij okno nie była sama z wyrokiem. Ona śmierć, ja posiadanie. Pamiętam jak rodziców to bolało. Mój syn ćpun. Jak dobrze, że po latach udało się porozumieć. Jednak nastolatek nie potrafi nic sensownie wytłumaczyć ani samemu do końca zrozumieć osoby dużo starszej od niego, ale jakoś udało się nabyć i tą umiejętność na szczęście. Rozwinąłem ją nieprzeciętnie zresztą, do dzisiaj w każdej sytuacji w życiu staram się postawić na czyimś miejscu. Zawsze staram się być ludzki w nieludzkim świecie. Staram się zrozumieć choć w minimalnym stopniu. Z czasem poznałem czym jest przyjaźń. Ta prawdziwa, wypróbowana. Dzięki niej pomimo codzienności z którą nie zawsze się zgadzam uśmiecham się ciesząc się tym co mam, zamiast popadać w bezsensowne rozsterki. Zyskałem drugą rodzinę, za którą oddałbym życie. Ta grupa osób wspólnie #!$%@?ętych wyciągała się nawzajem z dołów, pomagała sobie słowem śmiechem i chillem i za to będę ich kochać ponad wszystko. Bo wykreowali mnie w równym stopniu jak rodzice. W międzyczasie rzuciłem studia, wiedząc że ze słomianym zapałem i brakiem pomysłu na samego siebie, nie ma sensu ładować w to ani czasu, ani pieniędzy. Przeżyłem w związku 6 lat, byłem pewny że już niedługo zamieszkamy razem, a ja się oświadczę. Jak dobrze że zdradziła, nawet nie wiecie jak dobrze. Na pewne rzeczy dobrze popatrzeć jednak z perspektywy, choć do dzisiaj uważam że kobiety to #!$%@?. Kocham Was, ale jesteście strasznymi #!$%@? z którymi trzeba uważać. Choć to ponoć świat jest piękny, a po prostu ludzie są #!$%@?, nie tylko kobiety, z czym się zgadzam. Przebrnąłem przez okres "co ze sobą zrobić". Miałem w tym czasie wypadki, długi z którymi musiałem sobie radzić, prace w której spędzałem 14 godzin, by po niej i tak spotkać się jeszcze na lolka z NIMI i nocne patrzenie w nieboskłon, długie rozmowy o wszystkim, słuchanie muzyki w swoim pierwszym aucie z dala od cywilizacji i ludzi którzy mogliby przeszkadzać, 4 godziny snu i powrót do rzeczywistości. Pamiętam okres bezrobocia, dalej chyba najlepsze pół roku mojego życia. Do dzisiaj nie wiem skąd mieliśmy pieniądze na tyle wycieczek. Cała małopolska była nasza, góry, polany i miejscówki z których mało kto korzystał a były piękniejsze niż najpopularniejsze miejsca w Polsce. Jak zrobiliśmy razem przez 4 lata 80 tys km. po miejscówkach nie wiem. Ale kazdy kilometr był wart więcej niż dzisiaj zarabiam. Pamiętam śmiech. Wciąż go praktykuje. Do dzisiaj moją obroną na atak jest właśnie śmiech. Z zewnątrz wyglądam i zachowuję się jak pocieszny ucieszony idiota. Jestem nim i mi to nie przeszkadza, bo dalej wierze w śmiech po tylu latach. Wyprawa nad morze. 14 godzin pracy, 2 lolki i zdanie: "Jedziemy nad morze?" 2 godziny dzwonienia po nocy do znajomych, bo nie mieliśmy we dwóch wystarczających pieniędzy, później jazda i spanie na piasku. Do dzisiaj nie wiem jakim prawem tam dojechałem. Pamiętam to wszechogarniające szczęście gdy znalazłem pracę jako kierowca. Zwiedzałem. Zjeździłem całą Polskę wzdłuż i wszerz, utwierdziłem się w przekonaniu, że świat jest przepięknym miejscem, a my żyjemy w pięknym kraju, choć często nie mamy tej świadomości. Później walka z codziennością, walka o trochę więcej, bo w końcu człowiek zrozumiał że może wymagać, a nie dostawać po dupie i akceptować to. Dopiero parę lat temu zrozumiałem, jak chciałbym żeby wyglądało moje życie. I zrozumiałem, że brak gigantycznych ambicji, to nie jest nic złego, choć ludzie próbują wmówić że jest inaczej i że liczy się pieniądz i to co posiadamy. To parę lat temu zrozumiałem że najważniejsze żeby być szczęśliwym. Minęło właśnie 25 lat. Ćwierć sytego wieku. Mam obie ręce, jestem sprawny, mam parę problemów, ale nadal nie są w stanie przyćmić świadomości że zajebiście jest żyć. Tak bardzo chciałbym żeby to wszystko trwało wiecznie. To jest jedyna moja obawa. Że kiedyś coś, ktoś zdoła przyćmić to kim jestem. Szczęśliwym człowiekiem pomimo #!$%@? codzienności i samotności która zaczyna powoli przeszkadzać.

#nocnazmiana #coolstory
  • 9
@bkwas: Wiem, że się czepiam, ale popracuj trochę nad formatowaniem tekstu. Wyszła Ci spod klawiatury ściana z literkami, którą ciężko przeczytać ;)
@bkwas: Ja nie mógłbym się skupić na napisaniu czegoś. Kiedyś próbowałem pisać wiersz, który wydawał mi się zajebisty, a jak rano się obudziłem to ledwo mogłem odczytać co tam napisałem ( ͡° ʖ̯ ͡°)
I zrozumiałem, że brak gigantycznych ambicji, to nie jest nic złego, choć ludzie próbują wmówić że jest inaczej i że liczy się pieniądz i to co posiadamy. To parę lat temu zrozumiałem że najważniejsze żeby być szczęśliwym.


@bkwas: Podpisuje sie pod tym w 100% Dobry tekst, troche ciezko sie czytalo przez brak formatowania. Rownie dobrze moglbym go sam napisac i sie pod nim podpisac.
Te cytowane zdania w sposob szczegolny mnie
@TomaK_: znam to, uwierz. Dlatego zazwyczaj jeśli coś piszę pisze w nocy, bo wtedy umiem się skupić i to jest po prostu moja pora do tworzenia. Więc znajdź po prostu swoją pamiętając, że większość ludzi nie jest w stanie przez 95% swojego czasu pisać, a to co tworzą najlepiej wychodzi właśnie w odpowiednim momencie ;)