Wpis z mikrobloga

Kolejne #przemysleniawlasne #rpawelek

Trochę o #gornictwo

Moim zdaniem w górnictwie należy oddzielić od siebie 2 sprawy, które się mocno wymieszały, głównie przez media.
Pierwszą z nich jest ta ostatnio popularniejsza również na wykopie - czyli sami górnicy - przywileje, zarobki i oczekiwania.

I tu wiele rzeczy mi się nie podoba. Nie da się chyba nie zauważyć, że górnicy to jedna z najbardziej uprzywilejowanych grup w naszym kraju. W żadnym innym zawodzie (no może nie licząc polityków i wysoko postawionych urzędników) nie można liczyć na idące w setki tysięcy złotych odprawy w przypadku upadku/likwidacji firmy. Do tego wcześniejsze emerytury, pełne wypłaty na chorobowym i wiele innych.
Te przywileje obracają się przeciwko samym górnikom. Im więcej faworyzowania jednej grupy zawodowej tym większy podział w Państwie, więcej konfliktów i słabsze społeczeństwo nie potrafiące wspólnie o nic zawalczyć.

Oprócz tego wszystkiego jest to również jedna z lepiej zarabiających grup pracowniczych, choć tu na wykopie pojawiło się wiele nadużyć i to mocno "plusowanych" jak choćby: 9 dni pracy za 1800 zł
Ja rozumiem, że górnicy manipulują, chcąc pokazać, że mało zarabiają, zamiast uczciwie powiedzieć - mamy (co niektórzy) te 4-5 tys. zł na rękę, wykonujemy ciężką pracę (która zdecydowanie nie jest dla wszystkich) i należy się za to porządna jak na nasze krajowe warunki płaca.
Jednak sami wrzucający kontry, nie manipulujcie w ten sam sposób. Osoba ze screenu, była 10 dni w pracy i 9 dni na urlopie (w sumie 19 dni roboczych i dostała za to na rękę lekko ponad 2000 zł. Nie przeginajmy w drugą stronę, bo to nie są olbrzymie pieniądze.

Dlaczego więc górnicy protestują? Wydaje się, że nawet zwolnienie nie powinno być dla nich tragedią, ale czy to pierwsza zamykana kopalnia? Już niejedni dostali olbrzymie odprawy, ale oni często nie umieją nic innego niż być górnikiem, całe rodziny niczym innym się nie zajmowały od kilku pokoleń. Ba, specjalnie za tą pracą przyjechali do swojego miejsca zamieszkania i się tam osiedlili. Pieniądze się przejedzą w te 2 lata, może szybciej, a później? Ludzie po 50 roku życia łatwo się nie przekwalifikują, większość w ogóle tego nie zrobi. Kursy UP itp. to fikcja, po której nie potrafi się nic więcej niż wcześniej.
Oczywiście jak już wspomniałem, górnicy są generalnie w o wiele lepszej sytuacji niż ktokolwiek inny zwalniany, co nie znaczy, że oni takich zwolnień chcą, a skoro nie chcą i postawi ich to mimo wszystko w trudnej sytuacji to protestują - nawet logiczne.

Dlaczego jeszcze mogą protestować? Bo widzą tę drugą sprawę odnośnie kopalni. Czyli główny ich problem, którym nie są ani górnicze przywileje, ani górnicze zarobki, ani nawet często pasożytnicze i patologiczne związki zawodowe. Tym problemem jest zarządzanie kopalniami przez lata, zarządzanie polegające na braniu pieniędzy przez kolegów partii rządzących i celowym lub wynikającym z braku jakichkolwiek kompetencji doprowadzaniu do strat. Przecież o cenach węgla nie decydują pracownicy, o tym, że leżą go tony nie wiadomo po co też nie, to ciężka praca tych ludzi, oni tę pracę widzą i czują, a mówi im się, że przynoszą straty. Przy dobrym zarządzaniu i odpowiednich przepisach tworzonych, upraszczając, przez samego właściciela to byłoby nierealne by kopalnie w kraju z taką ilością węgla były nieopłacalne. Zamiast być światowym potentatem, to dzięki rządzącym, jesteśmy kim?

Dlaczego mają czasem bezsensowne żądania? Bo Rządy już niejednokrotnie im ulegały, górnicy są chyba najsilniejszą grupą podczas protestów, żadni nauczyciele itp. nie są w stanie tyle wywalczyć co oni. Dlatego tworzy się absurdalne związkowe żądania i się je przedstawia, bo przecież to może się udać. Przy okazji załatwia się swoje polityczne ambicje, tak na plecach górników. Mi tego rządu nie szkoda, bo im szybciej odejdzie tym lepiej dla kraju, ale nie da się nie zauważyć niektórych rzeczy.

Rozwiązania. Tu nie będzie optymistycznie, bo co moim zdaniem można zrobić?
Są chyba 3 wyjścia.
1. Zlikwidować - to ten rząd potrafi zrobić bez problemów. Wymarzona sytuacja wpisująca się w praktykę PO-PSL, oszukać ile się da, dać kolegom nakraść obsadzając nimi stołki, a później może najlepiej wziąć jakiś "symboliczny zegarek" i sprzedać komuś za bezcen, lub zobowiązać się, że nie będziemy korzystać z kopalń, konkurencja na pewno się ucieszy, a nie takie układy się trzymają do dziś.
2. Sprywatyzować. Uczciwą licytacją.
3. Zmienić Zarząd na taki, który zna się na pracy i rzeczywiście będzie zarządzał kopalniami a nie taki którego główną kompetencją są koledzy z PO lub PSL i pociągnąć za tym zmiany w przepisach i opodatkowaniu.
Złe wiadomości są takie, że jedyne sensowne punkty - 2 i mimo wszystko 3 są nie do wykonania dla tego rządu. Oba wymagają uczciwości.

Ewentualnie jest jeszcze 4 opcja - zostanie bez zmian, gdyż rząd się ugnie.
Która z możliwych opcji jest lepsza? Zapłacimy (podatnicy) spore pieniądze albo za likwidację, odprawy, zasiłki i rosnące bezrobocie (górnicy pewnie pociągną innych i tych bezrobotnych będzie trochę więcej - jak to bywa w przemyśle), albo na trzymanie darmozjadów w zarządach spółek węglowych i dokładaniu do kopalń przez ich nieudacznictwo.

#4konserwy
  • 3
@rpawelek: Nie rozumiem czemu mówi się tylko o tych zwolnionych. W Bytomiu wiele firm jest powiązanych z kopalnią. Od piekarni przez odzieżowy po solarium. Zamknięcie kopalni to automatycznie zamknięcie wielu innych miejsc pracy. Pogrzeb dla tego miasta :) To było dzisiaj na marszu widać. Przyszło kilkanaście tysięcy ludzi. Wszyscy mieszkańcy wiedzą że to nie tylko problem górnictwa a całego miasta.
@PatologiiZew: To fakt, też napisałem, że pociągnie to za sobą kolejnych bezrobotnych. Jestem przeciwny wszelkim dopłatom z budżetu, ale nie tak bardzo dawno temu w USA państwo pomogło GM właśnie ze względu na koszty jakie zostałyby poniesione w wyniku bankructwa takiego koncernu. Tam jednak był ktoś kto potrafił to policzyć. Czy w naszym Rządzie ktokolwiek się zastanawia nad jakimikolwiek konsekwencjami swoich działań? Wątpię.
@rpawelek: Niemcy dopłacają co roku ponad 2mld euro do kopalni. Problem jest ale tylko kretyn myśli że likwidacja kopalni coś pomoże. W rządzie myślą tylko jak wygrać kolejne wybory. Dlatego w maju Tusk mówił: NIE ZAMYKAMY KOPALNI. Dlatego Kopacz to samo powiedziała w listopadzie.