Wpis z mikrobloga

Kilka lat temu gdy nie miałem dziewczyny próbowałem szczęścia w serwisach randkowych. Raz natrafiłem na dobrze zapowiadający się profil. Ładna buzia, uroczy uśmiech, ciekawe zainteresowania, tylko trochę starsza ode mnie - wyglądała na wartą wysłania wiadomości. Ucieszyłem się, gdy odpowiedziała i umówiliśmy się w galerii handlowej na przekąskę i film.

Gdy nadszedł ten wieczór wyczekiwałem niespokojnie u siebie w mieszkaniu, gdzie mieszkałem z kolegą. Umówiliśmy się, że to ona przyjedzie po mnie. Byłem bardzo spięty, wyglądałem co parę sekund przez okno, czy podjechał jakiś samochód.

Zauważyłem jadący bardzo powoli motocykl, który w końcu zatrzymał się przed moją klatką. No, ale przecież dziewczyna by po mnie motorem nie przyjechała. Szczególnie, że ta wypełniała swoją osobą cały motor. To była potężna kobieta, nie było co do tego wątpliwości. Wstrzymałem oddech, gdy zdjęła kask i ciężkim krokiem skierowała się do mojej klatki. Aż zrobiło mi się gorąco, gdy usłyszałem mocne walenie do drzwi.

Ledwo otworzyłem usłyszałem “Cześć, gdzie masz łazienkę?”. Byłem jak sparaliżowany, nic nie powiedziałem tylko wskazałem ręką kierunek. Szybko zniknęła za drzwiami łazienki. Bez słowa popatrzyłem na mojego współlokatora, obaj mieliśmy oczy szeroko otwarte ze zdziwienia. Dźwięki które nas dochodziły były zatrważające. Sądząc po odgłosach i czasie jaki tam spędziła miałem wątpliwości, czy muszla pozostała w jednym kawałku.

Gdy ostatecznie wyszła próbowałem wykrzesać z siebie trochę entuzjazmu, w końcu miałem z nią spędzić wieczór. Wyszliśmy pożegnani przez dowcipne “Bawcie się dobrze” mojego kolegi.

Podeszliśmy do motocykla. Rzuciła mi kask i powiedziała “Wskakuj”. Kask wyglądał, jakby chwilę przed wyjściem wykopała go w ogródku, cały brudny i z pajęczynami w środku. Odpowiedziałem, że nie ma mowy, abym to włożył na głowę. Ze zrozumieniem podała mi swój kask, a mój sama ubrała. Jednak gdy tylko go założyłem, to od razu pożałowałem wymiany. Był totalnie przemoczony potem i śmierdzący.

Jak straceniec w drodze na gilotynę usiadłem na niewielkim skrawku siedzenia, jaki dla mnie został i ruszyliśmy na miasto. Nigdy w życiu nie byłem tak zawstydzony, jak wtedy siedząc na tym motocyklu. Gdy zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle widziałem jak ludzie patrzą na mnie z politowaniem, gdy tak siedziałem kurczowo wczepiając się w boki kobiety ponad dwukrotnie większej ode mnie. Przez resztę drogi modliłem się, abyśmy mieli wypadek, który mnie zabije, a następnie żeby spadł deszcz, który zmyje moje ciało do kanałów, aby już nikt nigdy mnie nie zobaczył, nawet po śmierci.

Minęła cała wieczność, zanim dojechaliśmy na miejsce gdzie dołączyli do nas jej znajomi i poszliśmy na pizzę. Cały czas się na mnie gapili i urządzali sobie podś#!$%@? jak to ona “łowi teraz w gimnazjum” (miałem wtedy 18 lat). Potem poszliśmy na film. Byłem w takim stanie, że nawet nie pamiętam co to było. Pamiętam tylko jak chrupała popcorn, jakieś cukierki i jak żałośnie próbowała się we mnie wtulać, jak były straszne momenty.

Gdy film się skończył pożegnaliśmy się z jej znajomymi i odwiozła mnie do domu. Całą drogę jechałem ze zwieszoną głową, nie chcąc napotkać jakichkolwiek spojrzeń. Przed klatką mnie uściskała i niezręcznie uchyliłem się przed buziakiem na pożegnanie. Biegiem wpadłem do mieszkania. Czekał mnie mnie współlokator, który gdy tylko spojrzał na moją twarz to zaczął zwijać się ze śmiechu.

Z facebooka #anonimowewyznania #pasta