Wpis z mikrobloga

Przyglądam się Wam Mirabelki i Mireczki od dłuższego czasu, jako że mój #niebieskipasek jest fanem Wykopu i aż sama zdecydowałam się założyć konto. Będę sobie mirkować, komentować, zakopywać, wykopywać, jako że "jestem śmieszkiem poza kontrolą", "maskotką domową" mam też góralskie skarpety oraz batonika w szafce w pracy, więc czuję się niejako zobligowana do poszerzania tego zacnego grona, jakim bezsprzecznie jesteście Wy.

Dosyć słodzenia zatem i czas na takie tam #heheszki sklepowe #opowiescidziwnejtresci.

Jakiś czas temu poszłam do centrum handlowego dorobić klucze do biura. Klucze dorabiają tylko tam, bo trudno je dostać, towar spod lady, magiczne właściwości +10 do włamania, krasnolud płakał, jak sprzedawał. Przy okazji poszłam do Almy po kawę, bo to biurowy towar deficytowy, schodzący litrami.
Stoję już w kolejce do kasy, gdy nagle za mną pojawia się dzika staruszka z pytaniem, czy mam kartę Almy i zbieram punkty. Mówię, że nie i już w duchu myślę, że chce mnie wycyckać niecnie i wbić się przede mnie.
Nagle ona wyciąga swoją kartę i wciska mi do ręki z tymi słowy:

- A może mi pani nabić swoje zakupy na kartę? Bo ja nie mam w koszyku 10 zł, a jak nie ma 10 zł, to mi punktów nie nabiją, a ja na garnki zbieram.

Rotflłam na czystej sklepowej podłodze.

- Oko, no problem. - mówię.

Bierę tę kartę i wbijam na nią wszystko co mam w koszyku, czyli 2,5 kg kawy, a potem, jak babka na kasie nie widzi, oddaję ją starszej pani i już odchodzę po fakturę, gdy nagle czuję szarpnięcie za kurtkę.
Myślę sobie - przyłapali mnie na podstępnym występku oszukańczym i teraz pójdę do więźnia. Obracam się oczekując smutnego pana zwanego cieciem sklepowym, a tu twarz miłej staruszki, która wręcza mi batonika w podzięce za nabicie punktów.

(Kurtyna opada, ludzie w sklepie klaszczą, pani na kasie gratuluje mi wspaniałej postawy obywatelskiej ze łzami w oczach, ogólnie podniosły nastrój i wzruszenie).
Miło mi się zrobiło, a batonik smaczny i zdrowy, bo z płatkami owsianymi, tylko "95 calories", napis na nim widniał taki: "guilt free snacking".

Nie czuję się winna! :D
  • 4