Wpis z mikrobloga

Od trzech tygodni pracuję w ośrodku w #uk na oddziale dla osób starszych. Spodziewałem się wszystkiego, ale nie takiego imperium beki. Może jestem nieczuły, może Mirasy mnie przeklną, ale codziennie po powrocie do domu chodzę i śmieję się sam do siebie jak debil.

Pacjentów na oddziale jest okołu 30-tu;

David non stop się wydziera - raz śmieje, raz płacze, czasem położy się na podłodze w salonie i nie chce wstać przez kilka godzin. W wigilię przyszedł na oddział muzyk - miał gitarkę, keyboard i śpiewał kolędy. Davidowi tak się nie spodobał, że musieli go w #!$%@? stamtąd wywieźć. Rzucał się do gościa z łapami, obrażał go, starał się przekrzyczeć muzykę, ahahahah. Ogólnie okrutna inba.

Dzisiaj babka od aktywistyki zrobiła takie korony z papieru i dla beki ich wszystkich w nie ubrałem.

- David you are a king now!

- Yeeees?

- Yes you are! You have a power!

- Yes I have!

- You can do anything you want.

- Yes!

- You make the rules!

- Yeees... So I want to a chocolate!

- No because it's not a time for lunch.

xD

Beverly wszystkich wyzywa od "bloody idiots", mówi że jesteśmy bezużyteczni, kobiety nazywa "silly cunt", nie chce przyjmować leków, a jak dostaje gorącą herbatę to mówi, że za zimna. Przedwczoraj próbował mnie ugryźć, dziś mnie uderzył, a tydzień temu podrapał. Jednej koleżance nie udało się uciec przed pozostałościami jego uzębienia i #!$%@?ł ją dość sążnie. Nienawidzi kiedy rozmawiam z jedną pielęgniarek po Polsku. Często specjalnie go #!$%@? i mówię o chrząszczu w Szczebrzeszynie albo pytam czy nazywa się Beverly Hills, haha. Zawsze dostaje ostrego bólu dupy jak tylko to usłyszy.

Elsa potrafi cały dzień przespać w fotelu i budzić się tylko na picie, przez co waży chyba z 30 kg. i jest sucha jak wiór. Pewnego dnia sprawdzałem co godzinę czy żyje, bo leżała od rana do wieczora i wydawała się w ogóle nie oddychać. :D Kiedy nie śpi posługuje się fantastyczną, rozbudowaną angielszczyzną - słuchać jej byłoby przyjemnością gdyby nie okropny głos baby jagi.

Jean ma jakąś chorą jazdę, bo ledwo co powłóczy nogami, ale o balkoniku potrafi #!$%@?ć kilka godzin bez przerwy. Woła co chwilę "help, please" bo oczywiście zaczepia o wszystko co tylko możliwe. Gdyby nie ona to połowę czasu mojej pracy spędzałbym na siedzeniu na dupie, a tak muszę zawsze ją mieć na oku żeby się przypadkiem nie przewróciła.

Chris waży ze 100 kg. i co chwilę atakuje kuchnię w poszukiwaniu słodyczy. Drzwi otwiera się za pomocą kodu, ale trzeba uważać przy wychodzeniu bo często już tam czeka. W porze lunchu zeżre swoje ciastka w 10 sekund i zaczyna najazd na wózeczek z żarciem bo mu mało. Ciągle się pyta kiedy przyniosą mu "chips and bananas", ahahaha. Kiedyś wpadł do kuchni, poszarpał się z pielęgniarką, chciał jej nawet sprzedać bombę, a potem bił ją po ramieniu. Nie szło go ogarnąć.

Miesiąc temu popchnął Jean i rozwalił jej łeb. Według mnie to cud, że babcia żyje.

Czasem mają miejsce awantury bo kilkanaście metrów sali to za mało i dochodzi do zderzeń balkoników. xD To samo tyczy się foteli. Jeśli ktoś kogoś podsiądzie to zaraz jest jazda. #!$%@?, oni nie pamiętają swoich imion, ale wiedzą dokładnie, że 20 minut temu siedzieli tu, a nie tam.

Odwiedziny zdarzają się bardzo rzadko, a jeśli już to nie trwają dłużej niż 5 minut. Goście wchodzą, rozglądają się za bliskim, patrzą na kogoś ze staffu żeby ten odnotował jego przybycie - żeby nie gadali, że się nie interesuje ojcem - a jak wracasz do sali to okazuje się, że wizyta już dobiegła końca, po rodzince ani śladu. Jeden koleś to w ogóle był bardziej zainteresowany kotem, który mieszka w ośrodku niż własnym starym.

Ogólnie staram się sobie umilać czas trollowaniem i śmieszkowaniem bo gdybym brał tę robotę na serio to długo bym psychicznie nie pociągnął. Widać to po kobietach ze mną pracujących - są styrane i znerwicowane bo strasznie się w to wszystko angażują emocjonalnie. Ja mam to w piździe, że koleś trzyma mnie za rękę i płacze, że chce na Święta być w domu z żoną i dziećmi. Udaję chwilę, że go słucham, a potem idę sobie usiąść. Nie umiem inaczej i nie będę tego zmieniał.

#heheszki #pracbaza #emigracja #bekazestarychludzi
  • 8
  • Odpowiedz
@mamut_ok: Nie jestem dla nich okrutny i nie biję ich. A że czasem dopiekę Beverly'em? On i tak po 2 minutach tego nie pamięta.

Poza tym, po tym co widzę codziennie w pracy nie mam zamiaru się zestarzeć. Jeśli mam robić pod siebie, nie rozpoznawać swoich bliskich i być wrzodem na dupie dla wszystkich dookoła to dziękuję bardzo, ale wysiadam.
  • Odpowiedz
@Klinghoffer: kurde, wczoraj po telexpressie extra w tvp.info oglądałem to imperium beki co polecał jakiś mireczek i tam był taki ośrodek pokazany, jedna babcia gadała jak to ona jest położną i jak podnosi dzieci do góry nad swoją głowę to na nią sikają, ładnie jej sie mieszała przeszlość z teraźniejszością, moim zdaniem takich ludzi powinno sie jakoś leczyć a nie wsadzać do ośrodka i pozostawiać na łaskę i niełaskę pielęgniarzy
  • Odpowiedz
@pozmu: Na starość nie ma lekarstwa... A winę TYLKO i WYŁĄCZNIE ponosi znieczulica w społeczeństwie. To nie jest tani ośrodek, każda z tych osób ma rodzinę. Rodzinę, która pozbyła się kłopotu..
  • Odpowiedz
@GregPelka: to nie takie proste, na niektore przypadki faktycznie lekarstwa nie ma, na inne są ale jak oni siedzą wszyscy przemieszani to o leczeniu można zapomnieć

Z tym pozbyciem się kłopotu to też nie jest tak do końca, wyobrażam sobie jakie inby tacy ludzie mogą odstawiać w domu
  • Odpowiedz
@pozmu:

wyobrażam sobie jakie inby tacy ludzie mogą odstawiać w domu


Jedna babka prawie wysadziła w powietrze chałupę bo majstrowała przy gazie. Inna potrafiła zdjąć pampersa i wysmarować całą toaletę - i siebie przy okazji - własnym gównem. Chris próbował zepchnąć koleżankę jego żony ze schodów.

Patrząc na niektórych nie dziwię się, że rodziny postanowiły skorzystać z wyjścia ostatecznego i oddać ich do ośrodka. Prawda jest taka, że nie ma
  • Odpowiedz
@pozmu:

na niektore przypadki faktycznie lekarstwa nie ma, na inne są ale jak oni siedzą wszyscy przemieszani to o leczeniu można zapomnieć


To akurat inna sytuacja bo tutaj większość ma Alzheimera albo postępującą demencję starczą. Z nimi będzie tylko gorzej, a lekarstwa nie hamują rozwoju choroby.
  • Odpowiedz