Wpis z mikrobloga

Są dwie serie w tym sezonie, które może nie są tak dobre jak Parasyte, Fate czy Shigatsu, ale i tak zawsze z uśmiechem na twarzy czekam na kolejne odcinki. Grisaia no Kajitsu, bo każdy następny odcinek jest w tym samym stopniu nieprzewidywalny oraz Selector Spread Wixoss, chociaż definitywnie nie dla wszystkich i zaczynając oglądanie, trzeba się liczyć z paroma nudnymi odcinkami będącymi podbudówką tego, co teraz się odwala na ekranie.

Grisaia to historia tajnego agenta, Yuujiego Kazamiego, który zostaje przeniesiony do "normalnej" szkoły w celu przeżycia "normalnego" życia. Jednak, już po pierwszych 24 minutach pierwszego odcinka zaczynamy zauważać, że nic nie jest takie, na jakie wygląda, a każda z pozostałych pięciu uczennic tej szkoły skrywa jakiś mroczny sekret. Czasami oglądając to anime zupełnie się nie ogarnia, co się odwala na ekranie. Czasami ma się wrażenie, że wszystko dzieje się zbyt szybko. Niektóre wątki są zupełnie powalone... Ale gdy zaczniemy oglądać tę serię z przymrużeniem oka, przyniesie ona masę frajdy i porządnego mindfucku. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Trudno w niektórych momentach nie odnieść wrażenia, że design niektórych postaci w anime jest wyraźnie zainspirowany serią Monogatari. Mamy Yumiko, która do złudzenia z wyglądu przypomina Hitagi Senjougaharę (przy okazji Yumiko lata z nożykiem do papieru), a patrząc na opening, dostrzec możemy jeszcze parę innych podobieństw, jak jedna osoba grająca na boisku do koszykówki czy okrągłe schody ciągnące się w nieskończoność. Całe anime jest narysowane w 21:9 (co też w niektórych miejscach, szczególnie początkach odcinków, było cechą Monogatari), a i graficznie, i muzycznie wszystko wygląda całkiem ciekawie.

Mój werdykt po 11 (na 13) odcinkach (niestety, wyspoilowalem sobie fabułę Visual Novelki, więc wiem co się stanie dalej) to: Oglądać! Mieć dystans! Dobrze się bawić!

Wixoss zaś opowiada o losach dziewczynek wciągniętych w wir tytułowej gry karcianej. Trochę więcej o fabule napisałem, gdy opisywałem moją reakcję na pierwszy sezon, jednak teraz klimat stał się jeszcze bardziej mroczny. Bohaterkami szarpią teraz jeszcze mocniejsze emocje, poczucie beznadziejności, nienawiść, przerażenie, a dorosłe postaci w tej serii starają się na wszystkie sposoby udowodnić dziewczynkom, że życie wcale nie jest usłane różami.

Mimo wielu błędów fabularnych, głupich wątków i nudnych paru pierwszych odcinków, czuję się dziwnie usatysfakcjonowany po każdym następnym odcinku. Tak bardzo, że aż chce mi się krzyczeć "BATTORU! BATTORU" i smutek wypełni moje życie, gdy okaże się, że sezon trzeci nie nadejdzie. Sporo plot-twistów pada jak grom z jasnego nieba będąc całkowitą niespodzianką, ale jednak logicznie pasującą do reszty serii. Oprawa graficzna poprawiła się w drugim sezonie, soundtrack stał się bardziej wyrazisty (to zarówno dobra, jak i zła informacja, ponieważ poza paroma kawałkami zapadającymi w pamięć, pojawiło się także trochę dubstepu), a opening to cutmiut i orzeszki.

Mój werdykt po 11 (na 12) odcinkach: Dać temu szansę. Dotrwać do ósmego odcinka pierwszego sezonu i jeśli się spodoba, to drugi sezon jest jeszcze lepszy w tej kategorii. Bo warto.

BATTORU ( ͡° ͜ʖ ͡°)


O, zauważyłem że mamy 302 osoby obserwujące tag. Nieźle ()

#anime #muzykazanime #wixoss #grisaia
j.....b - Są dwie serie w tym sezonie, które może nie są tak dobre jak Parasyte, Fate...
  • 33
  • Odpowiedz
@zeligauskas: Wszystkie. Dlatego właśnie tak dużo dzieje się w każdym odcinku ( )

Właśnie teraz pokrywana jest droga Amane, ostatni odcinek pokrywał środek historii rozbitego autobusu.

  • Odpowiedz
@zeligauskas: Okrojone w #!$%@?, a w ścieżce Sakaki jest całkowicie zmieniony ending, bo podobno ten z VN był za nudny. Wyszło im - ten nie był nudny, ten był z dupy.

(Opinię wyrobiłem na podstawie relacji dobrego znajomego, który jest w trakcie czytania VN)
  • Odpowiedz
@joookub: Po obejrzeniu tych kilkudziesięciu serii (niedawno przekroczyłem magiczny próg stu pozycji) nauczyłem się jednej, dość ważnej rzeczy - żeby starać się odróżnić dobre anime od takiego, które fajnie się ogląda. Grisaia jest zdecydowanie tym drugim: ogląda się ją świetnie, ale nieskończone absurdy fabularne, wręcz głupota w zachowaniach postaci czy bardzo głupie zakończenie ścieżki Yumiko sprawiają, że nie jest to seria dobra. Co nie zmienia faktu, że przez samo bazowanie na
  • Odpowiedz
że design niektórych postaci w anime jest wyraźnie zainspirowany serią Monogatari. Mamy Yumiko, która do złudzenia z wyglądu przypomina Hitagi Senjougaharę


@joookub: Akio Watanabe jest designerem Yuujiego, Yumiko, Kazumi i Mitcher oraz robi designy do animacji Monogatari.

A co do fabuły - pierwsze dwa odcinki były świetne, potem ciąg masakrujących routy adaptacji, po których fani VN postawili krzyżyk na adaptacji, a teraz ostatnie odcinki mają być wierną/wierniejszą adaptacją ścieżki Amane, zdaje
  • Odpowiedz
@joookub: Grisaia to takie anime aspirujące do bycia produkcją Key, ale niestety ustępujące w każdym aspekcie pierwowzorowi. Jedynie ścieżka Michiru miała jako takie podłoże emocjonalno-fabularne, a reszta była wzięta z dupy po całości. Mamy tutaj właśnie zauważone przez innych domieszanie klimatu z serii Monogatari, ale niestety dialogi ustępują pola tej serii. Wyszedł z tego taki miszmasz gatunków, który nie ogląda się źle, ale zapomnimy o nim góra miesiąc po końcu emisji.
  • Odpowiedz