Wpis z mikrobloga

Cześć mirki! :)

Miałem dłuższą przerwę w pisaniu o emigracji w Berlinie jednak zamierzam to nadrobić.

Cenię sobię osoby, które są w stanie skupić uwagę i umieją przeczytać coś dłuższego niż kilka linijek, więc pozbierałem wystarczająco doświadczeń aby ich opisem odstraszyć osoby "tl;dr" :)

Tak więc co do pracy, starałem się być wybredny przy ofertach bo czuję się za stary aby iść do pracy w której nie rozwinę się ani odrobinę, nie zbiorę żadnego sensownego doświadczenia itd. Nie pamiętam czy wspominałem ale pierwsza opcja to była sortownia butelek z tym, że poza Berlinem (1,5h dojazdu do tego pociąg regionalny), 95% polaków, więc podziękowałem za kołchoz w którym nawet się nie osłucham z językiem.

Następnie się trochę rozleniwiłem w sumie wychodząc z założenia, że skoro mam umowy z agencjami to teraz nie muszę nic robić. Niektóre z agencji faktycznie szukały i ogarniały spotkania, inne nic nie robiły różnie to z nimi bywa. Trafiła się opcja na wózek widłowy w niemieckiej firmie więc podpisałem umowę z agencją innego typu i poszedłem do roboty.

Jednak nie było tak kolorowo jak się wydawało. Pierwsza kwestia, że magazyn z jogurtami itd. więc temperatura wynosiła 5 stopni, ale dostałem termo-spodnie i chłód nie był straszny. Druga kwestia, że mam doświadczenie na WÓZKU WIDŁOWYM a oni wsadzili mnie na paleciaka elektrycznego. Jakby nie patrzeć jest to spora różnica czy siedzisz przy kierownicy i jedziesz do przodu czy stoisz kierując tą nie wiem, dużą wajchą? i jedziesz tyłem.

Trzecia sprawa to taka, że w sumie za wiele to mi nie wytłumaczono i oczekiwano, że będę śmigał jak stary wyjadacz.

Tym sposobem po godzinie przyszedł kierownik mówiąc, że tutaj nie bardzo i idziemy na inny dział. Robota już nawet nie na paleciaku elektrycznym tylko szykowanie jakby wystawek z kawą czyli z euro palety przekładać na takie mini paletki i na górę szły te wystawki. Robiłem to z dwoma niemcami, absolutnie nikt na magazynie sobie łap nie wyrywał więc podszedłem na takiej samej zasadzie jak oni i się nie spinałem. Na koniec zmiany przychodzi szef i mówi, że za mało dziś zrobione, robota szła za wolno i dziękuje za współpracę. Z jednej strony się z nim zgodzę, z drugiej jak mają doświadczenie z tym to szkoda, że nikt nie powiedział jak sobie można ułatwić i usprawnić cały proces zamiast puścić pracowników samopas.

Na dniach dodam jeszcze kilka opowieści, wyjaśnię ciut niemiecką biurokrację i opowiem o pewnym klubie w Berlinie.. ;)

#skzdeu #berlin #skzuk #emigracja #niemcy
  • 7
@sukcez: To nie wiem czemu takie roboty jak jakies sortowanie masz do wyboru, za pare euro na godzine zamiast jeździć widlakiem za powyzej 10 euro na godzine
@sukcez: Masz papiery na widlaka a na takich ludzi jest zapotrzebowanie w Niemczech.A ta stawka koło 10 euro nie jest stawką sensacyjnie wysoką.