Wpis z mikrobloga

I tak oto minął mi rok na #emigracja w #uk. Dobrze że wyjechałem przed tymi wszystkimi aferami taśmowymi, Wiplerami itd bo bym chyba zwariował od mieszkania w tym chorym kraju.

Na początku trochę się bałem, bo słyszałem że dużo polaków siedzi po kilka lat cały czas pracując przez agencję, ale mnie to na szczęście nie spotkało. Pierwsza praca, którą dostałem tego samego dnia w którym się zarejestrowałem w agencji, była przy kurczakach, najgorsza robota jaką miałem w życiu. Nie dość że zimno i mokro to jeszcze praktycznie sami obcokrajowcy z polakami na czele, więc o podszkoleniu języka nie było mowy. Do tego wstawanie o 4 rano bo bus przyjeżdża o 4:30 a do roboty na 6, a jeszcze czasami odsyłali nas do domu po przyjeździe- jednym słowem masakra, wtedy miałem pierwsze (i ostatnie) wątpliwości co do tego czy dobrze zrobiłem wyjeżdżając. No ale wyniosłem się z tamtego miasta (Lincoln- przepiękne) do tego w którym mieszkam teraz razem z dziewczyną i nastąpiła zmiana o 180 stopni. Tym razem pracę dostałem "dopiero" następnego dnia, ale jak na jakikolwiek brak wymagań (poza "testami" które były kiedyś na głównej, kto się rejestrował w UK wie jakie są trudne:P) to jest po prostu bajka- pracuję przy maszynach CNC: głośno, brudno i nudno- to są jedyne wady. Z zalet- praca jest bardzo prosta. W zależności od tego gdzie pracuję od 20 do 50% czasu mam "wolnego" bo cyklu maszyn nie przyspieszę. 90% osób to anglicy którzy tu pracują od X lat więc angielski się poprawia bardzo szybko. Większość anglików generalnie ma w nosie skąd kto jest o ile potrafi się dogadać i się nie zachowuje jak buc, do tego prawie wszyscy są mili, pomocni i uśmiechnięci- typowe angielskie społeczeństwo. Po 6 miesiącach dostałem kontrakt, za miesiąc pierwsza podwyżka i w kwietniu następna. Teraz planuję zrobić jakieś szkolenie z IT, zastanawiam się między nauką jakiegoś języka programowania a pracą w serwisie komputerowym, ale to się jeszcze zobaczy. Na początku się zastanawiałem czemu młodzi ludzie pracują tutaj już po kilka lat, ale teraz już mnie to nie dziwi- za trochę więcej niż minimalną krajową można bez problemu dobrze żyć, a jak się z kimś wynajmuje mieszkanie to praktycznie połowę wypłaty można odłożyć, no ale to wiadomo z każdego wpisu o życiu w UK.

Ogólnie kraj 10/10 jedyne co mi przeszkadza to niestety rodacy których ktoś opisywał kilka dni temu w jakimś wpisie pod #zagranico albo #emigracja- zachowanie w sklepach czy w stosunku do innych ludzi, nie chce mi się tego teraz szukać. A, no i jeszcze kierowcy i ich dziwne nawyki włączania kierunkowskazu 2 metry przed skrzyżowaniem, ogólnie to łagodnie mówiąc mistrzami kierownicy to anglicy nie są. No i oczywiście wilgoć a co za tym idzie grzyb w starszych mieszkaniach nie jest niczym nadzwyczajnym.

Drobnostki które się najbardziej rzucają w oczy- legendarne oddzielne krany- jak się trafi coś takiego jako prysznic to 5 minut można spędzić dobierając idealną temperaturę wody. Przechodzenie na czerwonym świetle przed maską policji- coś pięknego. Banki w porównaniu do polskich są tragiczne- ostatnio Lloyds wymienił mi kartę bez mojej wiedzy. Problem w tym, że listonosz doręczający nową nie mógł znaleźć adresu a starą po miesiącu zablokowali w żaden sposób mnie nie informując dlaczego, po prostu żenada. Najdziwniejsza rzecz którą do tej pory widziałem to dzieci na smyczy, ale co kraj to obyczaj, w sumie nawet użyteczne.

Powrót do Polski na stałe jak na razie nie wchodzi w grę i wątpię żeby kiedykolwiek się to zmieniło.
  • 37
@Kazak77: cóż, jak cośt o z dworca z barnsley Cię mogę odebrać, a to tylko kilka godzin jazdy

Mam sąsiada z birmingham, rodowy anglik, przeniósł się tutaj bo nie mógł znieść ciapatych w birmingham, przez pierwsze dwa tygodnie z nikim się nie mógł dogadać bo nie rozumiał języka :D (a sam mówi swoim dialectem/akcentem)

#yorkshire the best ;)
@StraznikOgniskaDomowego: W sumie to miałem o tym napisać i zapomniałem a to akurat najlepsze:P Miałem 1k funciorów w kieszeni zarobionych miesiąc wcześniej w Niemczech:D W UK miałem znajomych których poznałem w World of Warcraft i u których mieszkałem w Lincoln bo mieli wolny pokój:) Matura bez studiów, ale o wykształcenie nikt mnie jeszcze nie pytał. Poza mieszkaniem jechałem w ciemno.
@Kazak77: Dobrze cumplu że ruszyłeś dalej i nie zostałeś przy kurczakach:)

Przeraża mnie motyw ludzi którzy łapią pierwszą pracę przy jakichś śmieciach czy kurczakach i zostają tam na zawsze bo "a gdzie ja bede innej pracy szukał, a tu jest szansa na kontrakt (magiczne słowo) i po polsku sie dogadam"

Jak najbardziej na początek trzeba brać co jest, ale troche ambicji trza mieć.

pozdrowienia z Manchesteru