Wpis z mikrobloga

Widzę, że #bezpieczenstwowprzemysle cieszy się dużym zainteresowaniem to dopiszę swoja historię. Miałem kilka niebezpiecznych zdarzeń w pracy, ale to było chyba najbardziej emocjonujące i najbardziej niebezpieczne. Wraz z kolegami pracowaliśmy przy modernizacji stacji mycia CIP. Ponieważ proces mycia miał zostać zautomatyzowany, więc część zaworów ręcznych należało wymienić na automatyczne. W tym celu z zaworu klapowego należało zdjąć rączkę, a w jej miejsce założyć siłownik pneumatyczny. Zawór klapowy widać na zdjęciu. Żeby zamontować siłownik należało wymienić dwie górne śruby na dłuższe, żeby wszystko mocno skręcić. Co istotnie za zaworem znajdowało się połączenie śrubowe na rurociągu, które trzeba było odkręcić, żeby dostać się do śrub. Zgłosiłem operatorowi, że będę teraz zakładał na tym zaworze siłownik, zapytałem co znajduje się aktualnie w rurociągu, żebym nie zrobił sobie krzywdy. Okazało się, że rurociąg wypełniony jest wodą, więc zamknąłem następny zawór za tym na którym pracowałem, żeby mi nic nie cofnęło. Niestety zawór przy którym pracowałem znajdował się na początku rurociągu łączącego stacje mycia z budynkiem produkcyjnym, więc nie posiadał żadnego zaworu do odcięcia dopływu. Zgłosiłem operatorowi, że będę tam pracował i żeby pilnował, żeby nic mi tam nie wpompował. Co ciekawe w odległości około 1,5 m ode mnie na tej samej rurze znajdował się szklany odcinek, tak żeby można było zaobserwować co znajduje się w rurociągu. Zacząłem pracę od odkręcenia połączenia śrubowego, ale odciągnąłem tylko nakrętkę, a samego połączenia nie ruszałem. Odkręcam śruby z zaworu, gdy nagle czuje że rura robi się ciepła, a w szkle zamiast wody pojawiła się ciemno brunatna ciecz. Rzuciłem narzędzia i skoczyłem w stronę drzwi, a tu nagle spod połączenia wystrzeliła brunatna fontanna prosto w sufit. Wskoczyłem w futrynę i zatrzasnąłem drzwi za sobą. Okazało się, że operator z budynku produkcyjnego puścił w rurociąg gorącą sodę(roztwór wodorotlenku sodu z gorącą wodą). Żeby było ciekawiej operator z którym uzgadniałem pracę "zapomniał" że tam jestem i pozwolił na mycie :( Na szczęście skończyło się tylko na zniszczonej odzieży roboczej i konieczności mycia całego pomieszczenia myjką ciśnieniową w gumowym stroju ochronnym. Był już na zakładzie przypadek, poparzenia gorącą sodą i niestety osoba ta zmarła. Zdążyła tylko wybiec na dwór w poszukiwaniu pomocy i padła na plac. Jak sobie to przypomnę to mam ciarki do tej pory.
ruski_88 - Widzę, że #bezpieczenstwowprzemysle cieszy się dużym zainteresowaniem to d...

źródło: comment_ouDcVU7nrDVYji84XFNpYe81spiYxV3E.jpg

Pobierz
  • 20
  • Odpowiedz
@m_bielawski: Clean In Place, możliwość czyszczenia instalacji/urządzeń bez konieczności demontowania/przezbrajania linii.

@ruski_88: w takim przypadku - bez zakręcania zaworu przed aktualnie wymienianym zaworem (nawet gdyby trzeba było zamknąć zawór główny) nie pozwoliłbym na wykonywanie prac - bardzo łatwo można sobie narobić kłopotów
  • Odpowiedz
@ruski_88: Tak dla zobrazowania NaOH (wodorotlenek sodu) jest głównym składnikiem kreta to przepychania rur. Więc pomnóżcie sobie to razy jakieś w #!$%@? to będziecie wiedzieć jakie to jest żrące.
  • Odpowiedz
@Melisandre: zimny wodorotlenek sodu przy szybkiej reakcji można spłukać i zostanie tylko czerwona plama, która boli przez kilka dni. Natomiast gorący wodorotlenek sodu to już mogiła :(
  • Odpowiedz
@KurtMeyer: Problem polegał na tym, że zamknąłem zawór następny po tym na którym pracowałem. Gdyby był otwarty to nie byłoby fontanny ze śrubunku i szkody byłyby mniejsze. Jeśli chodzi o środki bezpieczeństwa to faktycznie brak zaworu odcinającego na zasilaniu jest poważnym błędem, ale zakład stary i wtedy nikt tego nie przewidział. Zawsze staram się odpowiednio zabezpieczyć sobie odcinek na którym będę pracował, a teraz to już szczególnie.

@Qentin: a co
  • Odpowiedz