Wpis z mikrobloga

@whatever_forever: "Anathem" Neala Stephensona - zaczyna się jak fantasy (mnisi, reguły, świat z techniką w stylu średniowiecza), szybko się okazuje, że to mocne sci fi jednak. Fajna książka, autor odwalił kawał dobrej roboty wymyślając alternatywną historię nauki od zera i używając jej jak Tolkien mitów o Śródziemiu we Władccy Pierścieni. Tzn cały świat jest poprzetykany konsekwencjami innego sposobu rozwoju techniki, ludzie odnoszą się do innych wydarzeń, cytują inne powiedzenia i reguły