W odpowiedzi na #psiarstwo zaczynam nitkę niebezpiecznych sytuacji z psami, które przydarzyły się wam lub waszym bliskim.
1) Gdy miałem 4 latka i radośnie biegłem sobie do przedszkola z bratem i mamą, zostałem zaatakowany przez bezpańskiego wilczura. Przewrócił mnie, przycisnął łapami moje ramiona i całe ciało do ziemi, a potem kłapał paszczą nad głową. Na szczęście mama zaczęła okładać go torebką i uciekł.
BONUS) Znajoma, jak miała 8 latek, dostała
1) Gdy miałem 4 latka i radośnie biegłem sobie do przedszkola z bratem i mamą, zostałem zaatakowany przez bezpańskiego wilczura. Przewrócił mnie, przycisnął łapami moje ramiona i całe ciało do ziemi, a potem kłapał paszczą nad głową. Na szczęście mama zaczęła okładać go torebką i uciekł.
BONUS) Znajoma, jak miała 8 latek, dostała




Tak, tak, na pewno dostarczy XD
Bez scyzora nie ma co się ruszać na spacery widzę. Kosa w bebechy mogłaby ostudzić zapał kundla.