Dzisiaj jak chciałem w sklepie kupić zapałki to pani ekspedientka (w moim wieku) przeprosiła, że nie mają, ale zaproponowała mi zapalniczkę. Zgodziłem się, myśląc że ma ją gdzieś przy sobie. A tu ona nagle wychodzi zza kasy i idzie gdzieś tam szukać tej zapalniczki. Kolejka za mną długa na pół sklepu a ona sobie poszła. Po chwili wróciła z zapalniczką i uśmiechem. Podziękowałem, zapłaciłem, spakowałem. W domu patrze a tu na zapalniczce