W małej wiosce mieszkał chłopiec o imieniu Michałek. Od chwili urodzenia był niemy, ale mimo tego był radosnym i ciekawym świata dzieckiem. Jednak Michałek miał pewien dziwny nawyk - uwielbiał żuć gumę do żucia. Żuł ją wszędzie: w szkole, podczas spacerów, nawet gdy pomagał rodzicom w polu.

Dorosłym w wiosce nie podobało się to zachowanie Michałka. Ostrzegali go, że żucie gumy przez długi czas może być szkodliwe dla zdrowia. Ale Michałek nie słuchał ich ostrzeżeń. Uwielbiał uczucie sprężystej gumy w ustach i nie zamierzał z niej rezygnować.

Dni mijają, a Michałek coraz bardziej pogłębiał swój nawyk. Żuł gumę godzinami, czasami nawet przez całe dnie. Nie zwracał uwagi na ostrzeżenia dorosłych, które wciąż brzmiały jak echo w jego uszach.

Niestety,
Tak w temacie wojska. Mieliśmy w liceum takiego Michała, który pomimo tego, że był dziwny, to raczej wszyscy go lubili. Znacie ten typ - długie niezadbane włosy, czapka i okulary, do tego typ neutralny. No i był to czas poboru do wojska (#gimbynieznajo), i akurat tak się złożyło, że ja i Michałek mieliśmy ten sam termin wyznaczenia jednostki. Michałek wchodzi do pokoju, wita się z generałami (czy kim tam
  • Odpowiedz