@Kundzio1500: Ano jest feels. Ciężko opisać jakie mam uczucia po przesłuchaniu tego kawałka. Zawsze przypominają mi się momenty w których moglem dać z siebie więcej. Dziwne uczucie wywołuje u mnie Joy Division. Sięgam po ich płyty nawet gdy humor jest na tyle dobry, ze nikt i nic nie jest w stanie mi go #!$%@?.
W dzisiejszych #ciekawostkiozespolach #joydivision

*Początkowo zespół nazywał się Warsaw (od piosenki Davida Bowiego "Warsaw"); źródło.

*Nazwę "Joy Division" stworzył Ian Curtin. Nazwę zaczerpnął z książek "Dom lalek" Yehiela De-Nura. W książce "Joy Divison" oznaczało grupę więźniarek obozu koncentracyjnego z czasów wojny, które zmuszano do świadczenia usług seksualnych; źródło.

*Pierwsi muzycy zespołu, Peter Hook, Bernard Sumner i Terry Mason znaleźli Iana Curtisa dzięki ogroszeniu w lokalnej gazecie. Sami muzycy nie potrafi grać na
@UrzadPracy: Ian CURTIS! Skąd tyle razy błąd "Curtin"?

@Mirkosoft: nie zmienili nazwę, tylko utworzyli praktycznie nowy zespół, który wg ich deklaracji nigdy nie miał zagrać żadnego kawałka Joy Division. Można jednak szybko się przekonać dzięki np. Youtubowi, że jednak zdarzało im się grać kompozycje Curtisa.

Jeszcze dodam ciekawostkę, że największy przebój zespołu, czyli "Love will tear us apart" był napisany przez targanego wyrzutami sumienia Curtisa dla swojej żony, którą wcześniej
@TypowyPolskiFaszysta: ten wstęp jest po prostu przezajebisty. To jak budowane jest napięcie, to #!$%@? magia. Szczerze mówiąc tej wersji wcześniej nie słyszałem, słyszałem tylko tą z Warsaw. Ta też ma swój klimat, no ale tam wstęp jest jeszcze dłuższy i dla mnie jeszcze bardziej wyraźny.