To ten, przyszła pora się pożegnać :)
Jak powszechnie wiadomo najlepszą metodą wyjścia z przegrywu jest usunięcie konta, więc usuwam :)
Szczerze mówiąc dużo czasu poświęcam na skrolowanie mirko na którym poziom sięga dna. Coraz więcej #!$%@? contenu z kwejka, bez tagów, powtarzalne do porzygu żarty i #!$%@? rozdajo. Oczywiście nie tyczy się to wszystkich, jest kilka osób wrzucających coś dobrego, ale zazwyczaj giną w gąszczu #!$%@? i lizania się po jajach.
Przepraszam że tak długo ale w końcu wrzucam jakieś podsumowanie.

Na początku w ogóle nie zdawałem sobie sprawy z tego co się dzieje. Lubiłem wypić. W tym kraju każdy lubi. Dodatkowo nie trzeba ani okazji ani szampana.

Nieraz wracając z pracy, oczywiście kompletnie pijany, mówiłem sobie że jestem królem życia. Ba! Ja byłem królem życia. Niestety wtenczas nie zdawałem sobie sprawy że nie myślę tego ja tylko alkohol, a jak wiadomo myślenie po alkoholu nie jest mocną stroną.

Warto
1 - 8 = (-7)

Miałem coś szkrobać na zakończenie i w sumie zacząłem ale oprócz internetu jest też życie i uczelnia. Ciężko było nawet usiąść przy kompie z kawką.

Tak się zastanawiam czy jest w ogóle sens coś pisać (bo w sumie to chyba #nobodykiers) i zakończyć życie tagu tym wpisem...

#gejniepije
41 - 10 = 31

O #!$%@?, jeszcze miesiąc :D

Ostatnio piłem jakąś kawę po której mnie grzało w żołądku (jak zamawiałem nie miałem pojęcia że będzie w niej alkohol). Ale to się nie liczy nie? :P To chyba tak jakbym zjadł batonika z adwokatem.

#gejniepije
@mahometgej: Wybacz, proszę, że niemal 24 godziny później odpowiadam. Piłem go dawno temu, w liceum. Zdaje się, że w drugiej klasie. Kolega z innej klasy miał urodziny i przyniósł właśnie Dyktę do szkoły, żeby po cedzeniu przez chleb walnąć toast. Pili w kiblu, a ja akurat tam wchodziłem zapalić papierocha. Zapytał się, czy też nie chcę, zgodziłem się i tak w pięć albo sześć osób walnęliśmy po zdrowym łyku tego
  • Odpowiedz
@mahometgej: Najgorsze jest, że obserwuję twój tag i serce mi rośnie patrząc jak cyferek ubywa. Gorzej, że łapie mnie często kac moralny po większych imprezach (sam dużo nie piję) i widząc znajomych płakać mi się chce "jak nisko można upaść, by chlać i chlać i chlać..." Za dużo myślę.

Życie abstynenta jest zajebiste
  • Odpowiedz
106 - 8 = 98

Jeszcze sto dni :P

Ostatnio po głębokich przemyśleniach stwierdziłem że jak mi się będzie wiodło w życiu i będę już na emeryturze będę mógł pić spokojnie bo wtedy to już tylko chill. A póki co ocieka mi ślinka jak czuje zimny browar w upalny dzień. No ale, nie można być mientkim i dać się zniszczyć skoro wszystko zaczyna mi się jako tako układać.

Dodatkowo