Na oścież ramiona otworzył do lotu, choć serce wypełniał mu strach.
Lecz wiedział, że musi, że wreszcie jest gotów, że wolność ryzyka ma smak.
Wciąż wyżej i wyżej, do słońca szybował aż zniknął i spłonął jak ćma.
Tak wielu Ikarów się rodzi od nowa, a lot ich szaleńczy wciąż trwa, wciąż trwa, wciąż trwa.






źródło: comment_0TEIaAR4OJfcAd6Ekhkaxn5f0W7URpHp.jpg
Pobierz