Mirki, ale jestem zła.
Zaaplikowałam i zostałam zaproszona na rozmowę o pracę na fajnym stanowisku. Termin rozmowy miał być w pon, 23 maja, ale że ja wtedy nie mogłam, to poprosilam o inny termin, najlepiej na początku czerwca, bo mam wtedy urlop. Termin jednak otrzymałam na 18 maja, bo im się spieszyło z zatrudnieniem na to stanowisko.
No ok, spoko, niby tygodniowe wyprzedzenie, ale biorąc pod uwagę, że chodziłam jeszcze na nocki do pracy, to de facto na przygotowanie miałam 4 dni. A w ciągu tych 4 dni, musiałam przygotować na rozmowę 10-minutową prezentację na wcale nie taki prosty temat.
Zaaplikowałam i zostałam zaproszona na rozmowę o pracę na fajnym stanowisku. Termin rozmowy miał być w pon, 23 maja, ale że ja wtedy nie mogłam, to poprosilam o inny termin, najlepiej na początku czerwca, bo mam wtedy urlop. Termin jednak otrzymałam na 18 maja, bo im się spieszyło z zatrudnieniem na to stanowisko.
No ok, spoko, niby tygodniowe wyprzedzenie, ale biorąc pod uwagę, że chodziłam jeszcze na nocki do pracy, to de facto na przygotowanie miałam 4 dni. A w ciągu tych 4 dni, musiałam przygotować na rozmowę 10-minutową prezentację na wcale nie taki prosty temat.
















#uk