decydent
decydent
U mnie na uczelni było tak, że przed egzaminem doktor stał przy drzwiach wejściowych ze stosem książek, które rzekomo napisał, ale nikt ich nie chciał kupować. Sprzedawał nachalnie po 20 zł. Oczywiście nie dawał rachunku. Za zakup były rzekomo benefity podczas oceny. Rzecz się działa na Politechnice Częstochowskiej.