W końcu nadszedł ten czas kiedy zostałem sam w tym całym p---------u. Dwa tygodnie temu omdlała mama, a ja próbując ją złapać prawdopodobnie złamałem jej rękę w dwóch miejscach i wezwałem pogotowie. Operacja się przedłużała ze względu na choroby współistniejące, ale po wielogodzinnym zabiegu przeżyła z dwoma śrubami, jednak wciąż była w szpitalu pod tlenem i lekami, coś jest nie tak z sercem i płucami.
Wczoraj miała jechać na echo serca, ale była w takim stanie, że nie mogła nawet usiąść ze względu na duszności i zalewanie zimnym potem, a mimo to zmuszono ją i nie wzięto tlenu na badanie... z ogromnym wysiłkiem wszedła na stół i po wszystkim odwoziłem ją na wózku z powrotem na oddział.
Wtedy zaczął się dramat, matka na moich oczach zrobiła się blada, była oblana zimnym potem, widziałem jak odlatuje, czym prędzej podpiąłem jej tlen ale ta już nie reagowała. Krzyczałem, płakałem, próbowałem ją ocucić ale to nic nie dawało... Wtedy zaczęła się reanimacja i wygoniono mnie z pokoju.
Od
Wczoraj miała jechać na echo serca, ale była w takim stanie, że nie mogła nawet usiąść ze względu na duszności i zalewanie zimnym potem, a mimo to zmuszono ją i nie wzięto tlenu na badanie... z ogromnym wysiłkiem wszedła na stół i po wszystkim odwoziłem ją na wózku z powrotem na oddział.
Wtedy zaczął się dramat, matka na moich oczach zrobiła się blada, była oblana zimnym potem, widziałem jak odlatuje, czym prędzej podpiąłem jej tlen ale ta już nie reagowała. Krzyczałem, płakałem, próbowałem ją ocucić ale to nic nie dawało... Wtedy zaczęła się reanimacja i wygoniono mnie z pokoju.
Od









#p0lka