Wczoraj zapostowałem swoje ubolewania, że loszki nie dają #!$%@? nawet jak chciałbym stopy im lizać, dałem identyczny picrel. Jakiś Mirek pewnie dla zabawy napisał "poliż mame". Dziś po kryjomu wypiłem coś na odwagę i w tedy przestałem się kontrolować. Polazłem do pokoju, w którym siedziała moja mama i gapiła się w telewizor, siostra u siebie w pokoju, ojciec na nocnej zmianie. Zasady moralne mnie opuściły i przegryw zasmucił, postanowiłem się poniżyć i
Bycie dobrym w sportach (w szczególności w piłce nożnej!) to istna przepustka do uniknięcia przegrywania w czasach szkolnych. Nawet, jeśli brak ci dynamiczności (zamulacz-sportowiec to rzadkie połączenie, ale zdarza się), pieniędzy rodziców czy wyglądu, to bycie wysportowanym jest w młodzeńczym towarzystwie tak ważną cechą, że za samo bycie koksem z wf-u zapewnia sporo szacunku rówieśników. Na tyle dużo, żeby nawet pomimo posiadania innych cenionych właściwości uniknąć losu klasowej ofiary lub szkolnego odrzutka
@Kozikiewicz: I tu się mylisz. Miałem w gimnazjum w klasie takiego jednego gościa - był wysportowany, zajebiście sobie radził w większości dyscyplin sportowych, zawsze najlepszy na WF a i tak go gnoili. Znęcali się nad nim, kradli mu książki, robili kebaba z plecaka, wyśmiewali go, izolowali. Więc bycie dobrym w sportach nie chroni od przegrywania w szkole
źródło: comment_1615638677JncMD0krrADGxzeRIWP0gh.jpg
Pobierz