AMA - tłumacz filmów, seriali i programów dla telewizji
Utrzymuję się z tłumaczeń filmów, programów telewizyjnych i seriali (w tym House i Moda na Sukces). Nie gardzę też grami, książkami, komiksami i artykułami do prasy, jeśli klient dobrze płaci. Chcecie wiedzieć, jak kroi się treści dla telewizji i kogo Ridge znów zaciągnie do łoża? Zapraszam.
z- 428
- #
- #
- #
- #
- #
- #
Fuks, fuks, jeszcze trochę fuksa i wyrabianie latami swojej marki. Choćby na rynku lokalnym. Łapać, co się da, a reputacja sama przyjdzie z czasem, o ile jest się zajebistym oczywiście. Jak mnie znaleźli i ile zarabiam wyjaśniłem na samym początku.
Lecę na zleceniach, choć tak naprawdę mam obecnie dwóch stałych pracodawców (teraz dojdzie mi trzeci), więc robię praktycznie na etacie :)
Wszelkie gry słowne robię tak, jak wspomniałem -
Nie, to nie ja. Nie widziałem nowej wersji, jest aż tak kiepsko? :)
O stu koniach wielkości kaczki. Większy rozmach i można pokazać szarże kawaleryjskie liliputów.
W tej robocie akurat rzadko bywa zabawnie ze względu na nieprzewidziane okoliczności czy ułomnych współpracowników, bo pracuję sam, w domu. Parę razy zdarzało mi się poprawiać tłumaczenie po kimś albo kontynuowac czyjeś dzieło w połowie (bo tlumacz zachorował itp.) i trafił się sporadycznie błąd rodem z najniższej jakości napisów z napiprojektu robionych przez gimbazę.
1. Zwykle nie muszę, mam wyczucie kontekstu i znam kulturę krajów anglosaskich na tyle, by rozumieć, o co chodzi nawet w murzyńskim slangu. Jeśli mimo wszystko coś mi umknie, oczywiście posiłkuję się pomocą nejtiwów.
2. "Chcesz się r----ć przy House of Cards?" :P
Przysięgłe to jedna z niewielu dziedzin, w których nie miałem okazji się sprawdzić. Na egzamin mam odłożone parę groszy, poza tym kilka kancelarii, z którymi współpracowałem, pytało, czy nie mam pieczątki, bo mają dla mnie parę zleceń. Pieniądze nie śmierdzą, w okolicy mam sporo znajomych prawników, to i wpis na listę tłumaczy się przyda ;)
Pytanie, co rozumiesz przez "napisy jedno, a aktorzy drugie". Jesli chodzi o merytoryczne błędy albo wsadzanie w usta bohatera czegoś, czego w ogóle nie powiedział, to potępiam. jeśli zaś masz na myśli inne ujęcie tego samego bez ingerencji w clue wypowiedzi, to jest to normalka - gdyby ktoś chciał w 100% wiernie oddać np. monologi Neda z Pushing Daisies (tez miałem okazję robić jeden sezon), to ani lektor nie
Nie, to GniewneKopytko.
Divinity 2 i DIRT 2
Chciałbym przełożyć kiedyś najlepsze kawałki Tuwima na angielski.
1. Już mówiłem - trochę szczęścia na początek. Ale zapytać firm robiących przekłady nie zaszkodzi - posłuchaj tytułówek na napisach mówiących "wersja polska ktośtam cośtam" i znajdź firmę w google.
2. Nie, bo na moich studiach nie uczą (czy tez uczyli, bo absolutorium mam od dawna, promotor mi prace sprawdza ;)) angielskiego sensu stricte, tylko zajmują się kwestiami kultury, formami przekazu, historią języka etc. Filologia angielska to nie jest
Tak zwanych callsigns teoretycznie nie powinno się tłumaczyć (w Top Gunie nikt nie wpadł na to, by z Icemana robić Lodziarza ;)), więc ja bym zostawił tytuł w oryginale. Ale wymogi są jakie są, a poza tym połowa widzów nie wie, jak wymówić "rogue" i byłby problem przy kasach biletowych :)
Lost akurat miałem na VOD dla telewizji N (gdy jeszcze była telewizją N, a nie NC+). Jako, że Zagubieni znudzili mnie po drugim sezonie, a dostałem do tłuczenia szósty, wspominam ten czas miło, bo przeskoczyłem kilkadziesiąt odcinków nic nie tracąc i będąc na bieżąco. :P
1. Gdzieś wyżej mówiłem - gry słów są trudne, ale polski język jest na tyle bogaty (o ile nie bogatszy), że można znaleźc zacny rodzimy odpowiednik. Albo wymyślić coś własnego, jak ma się wenę.
2. Z Beksińskim i jego Pythonami dorastałem, więc trudno nie docenić pionierskiej roboty. Wciąż są to bardzo dobre tłumaczenia. Ja bym zrobił kilka rzeczy inaczej, ale to nie znaczy, że dzieła Beksińskiego wymagają poprawek.
3.
Jakiś przykład? Bo trudno mi sobie przypomniec konkretne tłumaczenia nazwisk i imion poza Bilbo Bagoszem z Bagoszna ;)
1. Rzadko.
2. Skrypt w takich wypadkach zwykle jest dostepny przed premierą, ale odcinek już niekoniecznie i albo czeka się na obrazek, by przetłumaczyć tekst w towarzystwie video, albo (gdy czas nagli) klepie się tekst z dostarczonej wersji angielskiej scenariusza lub rozpiski dialogowej i później nanosi poprawki po otrzymaniu konkretnego odcinka tak, by kontekst miał ręce i nogi.
3. Standardowo można przyjąć ze dziesięć minut filmu to godzina pracy
I tak gorszym potworkiem było przełożenie "Cloverfield" na "Projekt: Monster". Do dziś łapię się za głowę, kto to wymyślił.
Dystrybutor moim zdaniem powinien być wierny pierwszej polskiej wersji książkowej i zrobić z tego Wojnę Zombie.Też nie brzmi najlepiej, ale przydałaby się jakakolwiek konsekwencja w tej robocie.
Słuchać listy płac na końcu, podesłać zapytanie do studiów nagraniowych i tłumaczeniowych robiących w tej branży.
Nie podjąłbym się - jak wspomniałem pod zalinkowanym trejlerem, Rogue One bym zostawił w oryginale (bo to callsign), ale obowiązują wytyczne, według których kiedyś w książkach ktoś wymyślił "Łobuza", ktoś inny "Łotra" i by trzymać kanon, reszta tłumaczeń jest skazana na jedną z dwóch wersji.
Kwestia poruszona już kilka razy - wytyczne dystrybutora lub zamawiającego. Bluzgi dla telewizji z reguły się tnie, bo są konkretne obostrzenia dotyczące k---w przed godzinami wieczornymi i prywatne zdanie tłumacza na ten temat nie ma znaczenia - klient płaci, klient wymaga. Przy produkcjach VOD, wydaniach DVD można pozwolić sobie na więcej.