W przeciwieństwie to większości "dorobku naukowego" katolickich uczelni, to przynajmniej dotyka jakichś realnych problemów prawdziwych ludzi.
@TenTypZez: xD Religia to też jest jak najbardziej realne zjawisko dotyczące o wiele większego odsetka ludzi niż problemy z identyfikacją płciową. Jeśli chodzi natomiast o samo sedno zjawiska, no to cóż... Jednym wydaje się że mają jakiś przyjaciół w zaświatach, a innym że są "bunnyself". Traktowanie tego w sposób inny, niż kolejną w historii
To w jaki sposób praktykowanie religii, bądź nie, ma realny wpływ na życie kogokolwiek poza osobą praktykującą?
Taki sam jak wyobrażenia mężczyzn o tym że są kobietami. Doraźnie poprawia komfort psychiczny zainteresowanego poprzez oddalenie od świadomości niepożądanego stanu rzeczywistości. Na innych nie ma żadnego wpływu. No chyba, że bierzemy pod uwagę pozwy prawne o "urażenie uczuć religijnych" poprzez podważanie prawdziwości boga czy też "dyskryminację osób transpłciowych", poprzez negowanie takowych
Przypadków w 100% potwierdzonych przez medycynę, gdzie ktoś rodzi się z mózgiem płci innej niż jego biologiczna (tak, mózg kobiety i mężczyzny różni się, detalami ale to właśnie one decydują w tej sferze)?
Transseksualizm nie polega na zmianie kodu genetycznego. Jeżeli nie rozumiesz takich podstaw, to o czym my mamy rozmawiać?
@TenTypZez: No oczywiście, że nie polega, bo to nie możliwe. Skoro tak to sama jego idea jest pseudonaukowa i sprowadza się jedynie do negacji niemożliwych do fizycznej zmiany faktów. Poza tym polecam post wyżej.
@TenTypZez: Zajmuję się w tym momencie formalizmami. Nie twierdzę, że zjawisko ludzi którzy nie identyfikują się ze swoją płcią nie istnieje. Twierdzę, że jeżeli jakiś mężczyzna uważa się za kobietę, to jest "mężczyzną uważającym się za kobietę" a nie "kobietą". Jeśli przynależność do płci zleżałaby od subiektywnych opinii jakiejś osoby, to sama definicja płci stałaby się subiektywna czyli niefalsyfikowalna - a zatem pseudonaukowa. Poprzestanę więc na definicji fizycznej (opartej na
@TenTypZez: Nie pierwszy i nie ostatni raz nauka zapuszcza się ze swoimi werdyktami w obszary co do których stawianie werdyktów jest bezpodstawne. Odniesiesz się jakoś do moich argumentów, czy będziesz powtarzał swoje frazesy o "postępie"?
@TenTypZez: Czytałem, nie wynikało z nich nic co wskazywałoby na to że sprawa tyczy się tradycyjnej "medycyny". Istnieje medyczne zjawisko płci biologicznej (tej o której ja mówię) oraz płci kulturowej która jest zjawiskiem socjologicznym (albo psychologicznym, ale odnośnie "psychologii" i jej obiektywności jako takiej już coś pisałem). Zjawiska socjologiczne bada się na gruncie statystycznym. Gdy ktoś Cię pyta o narodowość, to nie wnika w Twoje pochodzenie, ani w żaden sposób
co jest p------------o w tym, że w ten sposób ratujesz setki zwierząt ?
@lighte: Żadnego nie ratuję. Zwierzęta pozbawione wrogów naturalnych będą się mnożyć do momentu osiągnięcia limitu środowiskowego (żywieniowego) ich terenu zamieszkania. Potem przyjdzie głód i choroby które ponownie zrównają liczbę narodzin i zgonów. Mierzysz brutalny świat zwierząt ludzką (zachodnią) miarą, która jest nieadekwatna nawet wobec prymitywnych (ludzkich) kultur Afryki, gdzie każdą nadwyżkę żywności zamiast na zwiększenie dobrobytu przeznacza
@Sqrqol: Musisz mieć w tym jakiś interes by nie kraść? Nie jest to dla Ciebie oczywiste? W przeciwieństwie do lewaków nie interesują mnie miliarderzy. Po prostu nie interesują. Ich portfel, ich sprawa - na tym polega tolerancja. Będę się natomiast czepiał każdego złodziejskiego ścierwa, bo kiedyś może przyjść i do mnie. Albo istnieją pewne zasady, albo dominacja, nic ponadto.
Jeśli zadałeś pytanie dlaczego ludzie bez kapitału bronią miliarderów to Ci odpowiadam, że większość ludzi na ziemi (w tym ja) uważa brak własności prywatnej za kradzież i to powinno być dla Ciebie wystarczającym
Pytanie do wykopków takie oto mam. Do wyboru są tylko dwie odpowiedzi. Odpowiedzcie mądrze i bez zastanowienia.
Dostajecie do wyboru jedną z dwóch pigułek. To którą weźmiecie zadecyduje o tym, w którym miejscu się odrodzicie.
- Weźcie niebieską pigułkę - odrodzicie się w kapitalistycznym kraju, ale jako czarny niewolnik pracujący od rana do zmierzchu. - Weźcie czerwoną pigułkę - odrodzicie się w socjalistycznym kraju, ale jako wolny człowiek w społeczeństwie pozbawionym klas.
@Gaku745: AA, wolność w EZLN jest taka jak wolność udostępniania swoich danych Twarzoksiążce. Albo grasz tak jak kolektyw Ci karze, albo wyjeżdżasz. Większość wybiera to drugie bo jest prościej i wygodniej, tą samą taktykę stosują przecież komuniści kubańscy. Oczywiście wszystko co zainwestowałeś "u siebie w kraju" zostaje jako haracz na rzecz kolektywu który łaskawie pozwolił Ci z gołą dupą płynąć tratwą na Florydę. To jest raczej nietypowy przykład monopolu niż
@Morderczy_Morszczuk: Mam udowodnić, że nie mogę tam założyć prywatnego przedsiębiorstwa, akumulować kapitału (bez nietypowego dla Meksyku opodatkowania) oraz podpisywać według uznania dobrowolnych umów z innymi mieszkańcami? Jeśli mogę, to znaczy, że to nie jest socjalizm, a jeśli nie to jedynie potwierdza moją tezę.
@Morderczy_Morszczuk: To co napisałem tyczy się każdej spółdzielni i każdej formy demokracji gospodarczej z samej jej definicji. Jeśli masz jakieś indywidualne prawa, to jedynie dla tego, że demokratycznie łaskawie ci je przyznano, co może zostać również demokratycznie cofnięte, jeżeli będzie ci się zbyt bardzo powodzić. Skoro nie masz żadnej fizycznej ani prawnej własności która stoi ponad zdaniem większości, to znaczy, że wszystko jest umowne i możesz być tego łatwo pozbawiony.
@Morderczy_Morszczuk: Niestety, to nie jest Kuba, nie ma takich danych. Liczba ludności tamtych terenów rośnie, w tempie podobnym do całego stanu Chiapas głównie ze względu na wysoką dzietność. Należy zauważyć, że tereny wiejskie mają wyższą dzietność od miejskich (a takich w EZLN nie ma) tymczasem cały stan jest "silnie emigracyjny" w stosunku do ilości narodzin. Póki co jest rzadko zaludniony, a każdy kto zapragnie zostać może wyciąć sobie nowy kawałek
@Morderczy_Morszczuk: Miałem na myśli większość niezadowolonych. Jeśli żyjesz np. na Kubie i nie podoba Ci się tamtejszy system, to masz dwie opcje - bunt, lub emigracja. Niektórzy interpretują brak buntów jako dowód, na akceptację dla systemu. Tutaj jednak pojawia się błąd, bo by dokonać buntu trzeba mieć (w danej chwili) wielu zwolenników. Rząd kubański przez większość okresu swojego istnienia wręcz "wypychał" swoich przeciwników do USA byle nigdy się ich nie
Tak to jest jak się bazuje na zdjęciach satelitarnych a nie na twardych danych. Jakbyś popatrzył na zdjęcia Manhattanu teraz i 20 lat temu, to też dużych zmian by nie było. To nie znaczyłoby jednak, że nic ciekawego się tam nie dzieje.
Ojojoj, byś się zdziwił ile można tam zobaczyć, choćby jeśli chodzi o podejście do tkanki miejskiej, transportu :)
Co do stwierdzenia, że większość niezadowolonych wyjeżdża, to nie przedstawiłeś danych potwierdzających że
@TenTypZez: xD
Religia to też jest jak najbardziej realne zjawisko dotyczące o wiele większego odsetka ludzi niż problemy z identyfikacją płciową.
Jeśli chodzi natomiast o samo sedno zjawiska, no to cóż... Jednym wydaje się że mają jakiś przyjaciół w zaświatach, a innym że są "bunnyself". Traktowanie tego w sposób inny, niż kolejną w historii
Taki sam jak wyobrażenia mężczyzn o tym że są kobietami. Doraźnie poprawia komfort psychiczny zainteresowanego poprzez oddalenie od świadomości niepożądanego stanu rzeczywistości. Na innych nie ma żadnego wpływu. No chyba, że bierzemy pod uwagę pozwy prawne o "urażenie uczuć religijnych" poprzez podważanie prawdziwości boga czy też "dyskryminację osób transpłciowych", poprzez negowanie takowych
@TenTypZez: No oczywiście, że nie polega, bo to nie możliwe. Skoro tak to sama jego idea jest pseudonaukowa i sprowadza się jedynie do negacji niemożliwych do fizycznej zmiany faktów. Poza tym polecam post wyżej.